[Refren]
To są haki, krew, krzyk, piły, noże
I moje słowo - Słowo Boże
To są haki, krew, krzyk, piły, noże
I moje słowo..
[Zwrotka 1]
Zasnąłeś w wagonie metra, niefart idzie w parze
Wysiadłeś na stacji, której nie ma w rozkładzie
Twoja świeca się dopala, wosk rozlewa się na grób
Z tego już nie będzie dla nikogo dobrych wróżb
Na sobie czujesz wzrok, ktoś stoi w cieniu
Deprawowany umysł, twoich nieszczęść demiurg
To jak akcja filmu, kiedy znikasz w toalecie
Ukrywasz się w kabinie, cicho stojąc na klozecie
Dostajesz z obu luf , nie masz sił na błaganie
Słaniasz się nad sobą, słyszysz przeładowanie
Plecami do ściany, osuwasz się po niej
Skulony, między kolana chowasz głowę
Wierzysz w życie po śmierci, to sobie wierz
Ja sprawię, że przestaniesz wierzyć w to życie przed
Kolumbijski krawat, krwawa sprawa
Ta muzyka po żyłach rozkłada się jak zawał
[Refren]
[Zwrotka 2]
Jedziemy nocą, czarna msza w naszych systemach
Naga kobieta wbita na przód maski jak syrena
Do ołtarza ją prowadzę - panna na wydaniu
Będzie czuła więcej niż tępy ból przy sikaniu
Skromna furgonetka, przyciemnione szyby
Tylne drzwi otwarte na oścież
Jesteś tylko mięsem na paśmie transmisyjnym
Porwany z ulicy, na głowie worek na kartofle
Słyszysz jak młynek twoją przyszłość mieli
Mrok w celi, masz dziurę do srania w ziemi
I nie wartownik jest największym kłopotem
Niepewność dzień w dzień, wzdłuż ściany w tą i z powrotem
Kolejna pętla- czekasz co Pih powie
Żeby tylko wiedzieć, wsadziłbyś w tą pętlę głowę
Po tym sztosie, zamiast mózgu kawał kalarepy
Mamy tu dawcę - kogoś na przeszczepy
[Refren]
[Zwrotka 3]
On kochał zwierzęta, był zawsze dobrym chłopcem
Kroczy pewnie, z dubeltówką pod prochowcem
Nie sprawiał kłopotów, był dobrym synkiem
Półautomat w drugiej ręce z pełnym magazynkiem
Nie mogę uwierzyć, tylko nie mój dzieciak
Bodycount, głowa pierwsza, druga, trzecia
Zawsze pomocny, to uczciwy człowiek
Z przyłożenia strzał, płacz i krzyki kobiet
To nie motyw rabunkowy, nic ci nie pomoże
Swoim szlochem tylko ostrzysz moje noże
Tą muzyką daję dzieciom do zabawy brzytwy
Pieprzyć standby, już się modlą ateiści
Przechodzę na nocny tryb, stół-karty
Ofiary jakbym rzucał lotkami do żywych tarczy
Fakt te fakty, zabierzesz do grobu
Drugie przejście, inkryminujący dowód
[Refren]