Boże, coś jest nie OK Przestaję ufać Ci Zerknij na dół w łasce swej Na tych co żyć nie mają sił A przecież każdy z nas Wierzył, że kiedy źle Znajdzie w Tobie sens Resztki marzeń w gęstej mgle Zabija każdy nowy dzień Bratnią duszę, własny kąt Do tego jakiś grosz - to byłby cud Czasem wódą gaszę złość A potem świt i znowu bunt Przecież tak mało chcę Trochę spokoju i żebym kochać mógł
Z nieba znów spadają łzy Więc chyba wiesz jak smutno mi Czy wiesz, że mam już dość? Dziękowania Ci Czy wiesz, że odkąd radzę sobie sam by żyć W sercu pali mi sie krew Wrze w złości gniew I wiecznie boje się Boże, wybacz mi ten ton Bo tak naprawdę to kocham Cię Gdyby troszkę lepiej szło To byłbym wierny Ci To byłbym wierny Ci - jak pies Bo tak mi źle.