Jesteś dzikim wiatrem, który porwał mnie jak wątły liść, Nie ma mowy stawić czoła mu. Jesteś ogniem, który trawi serce, umysł, noce, dni, Nie ma mowy stawić czoła mu. I nie mogę w nocy spać, opętany każdy nerw I pijana każda myśl, odurzony każdy dzień. W narkotycznego snu Spadam studnię bez dna, W narkotyczny sen bez dna. Jesteś jak trzęsienie ziemi, co nawiedza świat mój dziś, Nie ma mowy stawić czoła mu. Jesteś niczym powódź, która każdą mą zalewa myśl, Nie ma mowy stawić czoła jej.
Więc położę serce na stos, niech dzisiaj płonie, Tam marzeń mych żagiel na wiatr stawiają dłonie. Jesteś dzikim wiatrem, który porwał mnie jak wątły liść, Nie ma mowy stawić czoła mu. Jesteś ogniem, który trawi serce, umysł, noce, dni, Nie ma mowy stawić czoła mu. Więc położę serce na stos, niech dzisiaj płonie, Tam marzeń mych żagiel na wiatr stawiają dłonie. W ten nurt rzeki rzucę się – niech niesie w nieznane, A gdy runie stary mój świat, nowy powstanie.