[Zwrotka 1]
W ucieczce od życia, tempo nakręca celownik na plecach, jebana dezercja
Palec na spuście, rządzisz jak Bóg
Nie wiele trzeba, by zgasić ruch serca
Zażenowany odbiciem w lusterkach, gdy pęka na pół
Raz - przywiązanie do jednego miejsca
Dwa - miłość do typa spod kół
Nawet jak plują i krzyczą, to szepty i deszcz, współczują, szydzą
Dziękują i ryczą, albo szczekają jak pies (heh), pozdrawiam też
Enigmatyczny się zdaje ten wiersz
Póki nie skminisz że człowiek to ścierwo
Wszystko na pokaz z energią
Zwłaszcza głupota w końcu ich zeżre od wewnątrz
Ona egzemplarz jak książka, przedmiot
Mówiłem już stronę przed tą
Ty jak automat, egzemplarz, przedmiot
Sklejona strona z poprzednią
Złośliwość rzeczy w agonii, a do nich apele to bezsens
I siedzę w tym ciemnym pokoju przy pełni próbuję poskręcać to żelastwo w serce
Złom - niektórzy umieją to sprzedać za hajs
Ziom, niektórzy umieją go sprzedać za hajs
Noc to już inny dobór słów i przekaz, dlatego do mózgu wam wlewam ten kwas
Ja dziś nie pośpię i pewnie wam nie dam, czas zamieszać chemię gdzieś w nas
[Refren x2]
Muszę pozbierać ten złom, stworzę im nowe ciała
Przydzielę noże i dom, życie do odebrania
Mam naprawdę zbiór pomysłów co gotują krew
A w oczach żadnych błysków, tylko gniew
Mieszkam na planie p**no, czy słucham wciąż pierdolenia
Zmieniam dowolną część chłamu na zdolną do istnienia
A gdy zapomną już czym są, niech zburzą świat
Chcę widzieć jak ich domy się obrócą w piach
[Zwrotka 2]
Życie królewny i księcia, kasa od starych
Zaszczane bary i tripy
Masa przyjaciół poznanych w podróży
Włóż okulary, z cipy do cipy
Każdy ponad tym jest niby, a gadki te same wciąż niesie mi stal
Zgłębiłem odłam nekromacji niby, wgląd mam w życiorys, gdy wychodzi rdza
Czasem jak plan - padam, zbieram to jednak starannie do kupy
Byli tu inni przede mną już lata, widzę bałagan, byli do dupy
Życie wymaga maestrii, szmata na dragach ma szmatę za wzór
Nie ma w ogóle gadania w tej kwestii, mury się błyszczą to zajebiesz w mur
Proste jak chuj, zapraszam na salony dobrych intencji
Szalonych może to trochę przerażać bo dom postawiony na łbach konkurencji
A że tak powiem robota się piekli
Idę na wroga nim zginie poprzedni
Jedno zdążyło mnie w nich oczarować
Tyle lat fałszu się kurwa nie zrzekli
[Refren x3]
Muszę pozbierać ten złom, stworzę im nowe ciała
Przydzielę noże i dom, życie do odebrania
Mam naprawdę zbiór pomysłów co gotują krew
A w oczach żadnych błysków, tylko gniew
Mieszkam na planie p**no, czy słucham wciąż pierdolenia
Zmieniam dowolną część chłamu na zdolną do istnienia
A gdy zapomną już czym są, niech zburzą świat
Chcę widzieć jak ich domy się obrócą w piach [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]