[Zwrotka1]
Nie chodzi mi o me zimno, czy tam ciepło
Po prostu nie wychodzi mi znów zrozumienie
Gdy przychodzi mi się zestawić z ludźmi kiepsko
Do mnie dochodzi, o co chodzi im. Zwątpienie
Wiązać się to może z moim samotnym bytem
Prawie sto procent czasu okupuję swą jaskinię
Prawie nie wychodzę, no a jak już wyjdę
To drapię się po głowie i gapię jak w enigmę
Potem wracam do jaskini i trzaskam kamieniem
Zbudowałem zamiast willi sobie własne więzienie
Nie przyjmuję nawet myśli, że coś zmienię
A jak już wszyscy wyszli, co dalej? Nie wiem
Miało mieć to taki sens, że inni są źli i głupi
No ale ostatnio spotkałem siebie w palcie z innej skóry
To co zrozumiałem, to że nie rozumiem
To nie byłem ja może.. Trochę się gubię
[Refren]
Wygląda na to, że problem to ja
Na to wygląda, tak jakbym nie wiedział..
Dobra no to, napiszę o tym rap
No to dobra, samotność pogłębiam
I na dzień dzisiejszy, to mnie to śmieszy
Nie będę płakać, czy w dołek wpadać
Może dzień jutrzejszy będzie lepszy
Coś tam poukładam, bo chyba wypada
[Zwrotka2]
Zastanawiam się więc, bez ekstremalnych emocji
Czy nie przebudować trochę swoich odbiorników
Bo jak tak dalej pójdzie, to w dalszej przyszłości
Skończyć dość źle mogę, zaniknąć po cichu
Może jakiś kompromis? Ale żebym nie był stratnym
Może poczytam więcej o manipulacji
Może zbyt jestem widomy? Może przestać czytać?
Serio już nie chcę, ehh, wciąż tak wzdychać
Sam ze sobą jedynie to wesoły nie będę na bank
Ale przez ten czas w zamknięciu na tyle przywykłem
Że byle małe coś z czym się nie zgadzam
I już inną drogą idę, no i mam lipę
Zbudowałem własne tablice, własnych przykazań
I do innych się stosować nie mam zamiaru
Ale patrząc na me życie to to tak wygląda
Że panuje w nim zgoda tylko gdy jestem sam
[Refren]
[Zwrotka3]
W poszukiwaniu złotego środka między mną a wami
Ma przygoda najnowsza: „Podróż po grani”
Oby coś dobrego wniosła. Obym wyruszył
Nie chce sam tu zostać, chcę znów lubić ludzi
Czuję w sobie gotowość, kilka oddechów głębszych
By zbudować na nowo jakieś mosty co pękły
No dobra, pomogłem ja, pakując na nie dynamit
No ale się przyznaję, jednak chcę je ocalić
Ludzie są jacy są. Świat jest jaki jest
Próbuję zmienić coś, ale też dobrze wiem
Żeby zmienić coś, potrzebuję kurde was
Patrząc na siebie uzyskać trudno jest dystans
No więc tak, mam nadzieję, do zobaczenia wkrótce
A jak już będę i znowu nagle zmętnieję
To proszę was, mówię szczerze, odpalcie mi hamulce
I nie dajcie mi uciec w me mentalne więzienie
[Refren]