Czuję się jak nikt nigdy
To czas na sukces, no bo wcześniej był w przyszłym
Dowiedziałem się co zrobić by wyjść, gdy
Ariadna zaczynała tu już nić szyć mi
śmieszne to, moje życie - hiphop, rap
Bo zeszyt z długopisem to wszystko na co mnie było stać
Jak ja wtedy znosiłem ich miny, jak mowili mi
że nigdy nic nie bedzie z tego, dzisiaj patrz
Lecz co to znaczy?
Nie wiem czy zależne to jest wciąż ode mnie
Moze od słuchaczy, progress znaczy
Wystudzony temperament, błąd z tajmingiem
Wtedy były absurdalne, dziś są oczywiste
Jak rap to polityka #Korwin Mikke
Nie rozumie elektorat, wkurwiam opozycje
Mało który raper chciał ze mną gadać
Jak już bali się tracka, sluchali mnie na chama
Dlatego aż do końca życia mam szacun do fała
Tamci teraz piszą o feata, ja na to nara
Pisałem do szuflady gdy rzuciłem rap
Mimo że wierzyłem, że już nie zobaczysz nigdy nas
I jak już ułozyłem pracę, dziewczynę, psa
To rzuciłem to w pizdu, bo to nie bylem ja
I nadszedł tu czas już na rap
Kiedy straciłem każdą z mych szans
Teraz przynajmniej ogarniam na bank
że to własnie tak miało sie stać
I już zawsze jak wjadę na track
No to zamknę ci jape ot tak
No bo na to czekałem od lat
Więc podpisalem tu z diabłem se pakt
Lecę strasznie, jedzie fanpejdz, numer jeden zawsze
Mów mi Jay-z, cały eter dla mnie, ładnie
Zabijam hejty, stałem się socjopatą przez nie
Tych łaków i pokrewne traktuję jak powietrze
Mój rap nie do opisania...
Ale wciąż się staram...
Po której stronie stoisz, nie wiem
Zdecyduj się, bo nie mam do stracenia nic prócz ciebie
żywy stąd nie wyjdę
żywy stąd nie wyjdę
Dla mnie to nie biznes
Zgarnę sosu w pizde
Ale choć prawilnie
żywy stąd nie wyjdę
żywy stąd nie wyjdę
żywy stąd nie wyjdę
Dalej ciągle beef jest
Sprawiam non-stop krzywdę
Jak mi robią krzywdę
żywy stąd nie wyjdę