całą noc na potłuczonym szkle
w szafce z lekarstwami tkwię
hotel nad świr – ziemne morze spadł
gwizdnął łbem o biurka blat
pod sufitem małpa na wentylato
za dolara na niebiesko osła po
miałem dziś telefon z Istambułu lila – róż
dobrze że do domu wracasz już
czy mi sprzedasz działkę gdy się zetnę tak jak ty
przeskoczyła iskra co nie ufasz mi
wkurza mnie twojego niebieskiego płaszcza luz
jesteś martwy lepiej w domu zostaw wóz
hasło: jest sobota więc festiwal ciągle trwa
odzew: perła w piątek może być ze szkła
włosy blond przepustką do Buelah mogą być
ale twarz za kwefem musisz skryć
suchy jak wyschłego morza brzeg
czujny jak wytrawny szpieg
zszedłem na dół chciałem smoking ku
byłem w samym kapelu
na czerwonym świetle wyrósł policjanta cień
znów wyciąłem z życiorysu jeden dzień
miałem dziś telefon z Istambułu lila – róż
dobrze że do domu wracasz już