Ej
Kocham miasto tylko na tripach
W dzień znieść go nie mogę
Kocham miasto tylko na tripach
Oświetl mi drogę, neonem
Licz sekundy mi
Serce nie chce wolniej bić
Smycz mi zakładają dni
A wiele zostało żyć
Jak straight edge mam ostry sznyt
Choć lifestyle ich obcy mi
Bez duszy przy groszu, tak mnie męczy inba
Bez dupy przy boku, tak mnie męczy real life
Wiem jak zagłuszyć spokój, tak mnie kręci inba
Zarzucić i znów poczuć, fazka się kreci inna
Źrenice przymyka jak nowe bezno ( huuu huuu,)
Przez ulice przymykam jak nowe benzo, (wrum wrum)
Przez życie się ślizgam jak teflon (wzium wzium)
Bylem wszędzie wiec widziałaś mnie na pewno tu tu
Nosi nad chodnikiem witch house, a gdzie płonie stos
DPT nie róże przyciśnie mnie, w systemie szkód robię dość
Prosi nas o ciszę policja no to w dłonie sos
Gdy za duże ciśnienie, trzy pierścienie czyli koniec psot
Ej
Kocham miasto tylko na tripach
W dzień znieść go nie mogę
Kocham miasto tylko na tripach
Oświetl mi drogę, neonem
Maluje tęczówkę źrenicami a mi coś
Wibruje wśród twarzy to moi amigos
W czarnych workach znów ubrani ani w noc
Twoi znów szczękają zębami wyćpani aminą
Liczę te złote jak o nie
A typy zacierają dłonie
Wchodzę z siebie jak oobe
A ty byłeś w piździe jak ob
Odcinam od świata się, nie chce światła nie
All in mam w trasach ej, pod język nie wykręci gorycz jak hel
Podbijam dexem doci, tętno oki znów czas by pić
Podbijam na doki szare bloki a chłód w każdym z nich
Co rok te same skoki, na głupoty poszedł marny kwit
Wchodzę w klatki czas włóczni groty to se ściągam krzyż
Obkręcam się na palcach, krzywo patrzą a ja nie 3DS
Każdy lata w maskach, gra mi elegy of emptynees
Wszędzie gdzie tylko słuch swój rzucę, backtracking song of healing
Jest ciężko ale wrócę, zaraz się peak skończy mi na chwili