[Historie takie jak ta …]
[Te-Tris]
Ej, był taki czas, że musiałem sam tu ogarnąć sporo
Z ciężarną żoną, u teściów jak na Nostromo
Nie spałem co noc, co chwila tylko na szluga na strych
W myślach modlitwa czy nam się znów uda na styk
Przeżyć, nie zrobić hit i wydać hajs na dupy
Za mixtejpy, ciuchy iść do lidla i kupić pieluchy
Proza życia, bez poezji, jakbym raport składał
Powiedz mi wiesz jak to jest jak mają cię za darmozjada?
Rap odpada? śmiech, jeb rachunki i nie śmiałem się
I byłem blisko od tamtej furtki, coś jak Vnm
I pchałem ten wózek, i to nie drugie trzeba żyć
Chociaż to super rzecz, dla kogoś kto dziś nie ma nic
Trzeba żyć? ludzie pchają tusz pod egzodermę
Ci co znają życia brud, na hejty kładą chuj i wierzą we mnie
Wiedzą że nie odejdę, wierzą, że nie odejdę
Historie takie jak ta nie dzieją się tu codziennie
[Codziennie x 4]
Mam do studia 305 metrów, liczyłem, 305
Czasem po drodze cos mi mówi przystań Tet
Się tylko wciskam w cień, i jak psychol pytam drzew
Czy jeszcze widać sens, i czy słuszna taka wizja jest
Festiwal trzech headlinerów, jak mam nie wybierać
Jakbym nie wybierał to wybór pada na teraz
Jebana kariera nie pozabiera moich ludzkich cech
Historia rapera, co go nie określa pusty śmiech
Niejeden głupi blef, jestem jak snajper i saper
Spacer zygzakiem, główny cel – raczej nie papier
Wybrałem i człapie, oh pardon, to już pełny galop
Co jak co, nas nie zagrają Letterman i Jimmy Fallon
Bo nas nie znają tam, o nas nie pisze Pitchfork, Complex
I nie migają swiatła Vegas, polski syf co piątek
Wiem co nuci ci rozsądek, nie słuchaj, brednie
Takie historie nie dzieją się tu codziennie
[Codziennie x 4]