[Intro: Tau]
Opowiem ci bajeczkę o rzeczywistości, o świecie, o którym juz nie pamiętasz. Posłuchaj
[Refren: Tau]
I kiedy widzę cały świat, znowu nie rozumiem nic
To chyba jakaś Pani baśń, proszę wytłumaczyć mi
[Zwrotka 1: Tau]
Niedawno niedawno temu, żył sobie młody chłopiec
Dobry człowiek, niczego sobie i mądry koleś - Piotrek
Skończył szkołę tego dnia i ustawił się z ziomem
Wyszli na rower, w taką pogodę szkoda siedzieć przed kompem. Proste, chłopiec miał kilka zajawek, zainteresowań, pasji, koników i hobby
Mniejsza o nazwę, miał je, jego przyjaciel miał ksywę Diabeł i zawsze w drodze powrotnej wymyślał trasę
Tym razem lasem
Dajesz "Kto ostatni ten nie ma jajec" i choć miał je machał pedałem jakby był kolarzem, wygrałem!
Uniósł triumfalnie ręce pod lasem
Tamten z językiem na ramie dowlókł się drugi i coś tam o falstarcie
Jacie, Diabeł, ale ty jesteś normalnie, dajesz tą gandzie odpalę
I lecimy dalej w fazę, zanim się ściemni chcę mieć jazdę jak na Tour De France i nagle spotkali kogoś kto opowiadał bajkę
[Refren: Tau]
Od dni kiedy widzę cały świat, znowu nie rozumiem nic
To chyba jakaś Pani baśń, proszę wytłumaczyć mi
[Zwrotka 2: Buka]
12 lat w drodze otwieram jej pierwszą książkę
Na twardo wchodzę, choć okładka była miękka, wydana w promocji
Wlazłem do bagna, choć miałem Reeboki ze Seattle od cioci
Ta bajka mąci głowę jak woda, gdy wiadro ci wchodzi
Bezdenna studnia i co dnia, się nad nią zawodzisz
Kolejna książka może da ci odpowiedź
W każdej następnej coś tracisz, choć to ta sama opowieść
Jak odgrzewany kotlet na patelni marzeń teflonem zwęglony
Bez głowy bałwany toczą kule śniegowe
Za górami, lasami, gdzie trylogiami, sagami, zabrnąłem
Czasami na moment są z nami na jawie upiory, te chore
Stany, przestaw zegarek wracamy na tory obrane
Ku pamięci autorki, książki poukładdane
Na dobre, nie zaglądałem ponownie
Mam wiarę:
"I żyli długo i szczęśliwie
Koniec."
[Zwrotka 3: Tau]
Zalane potem dzieci wyszły wykończone z lasu stały tak przez jeden moment potem rzewnie zapłakały
Nic nie było kolorowe tak jak pamiętały
Wszystko czarno białe na dodatek nie ciekawe dla nich,
Pytały: Kim jestem? Człowiekiem? Czy jego wyobrażeniem
Nie wiem gdzie jestem samotny w tym wielkim lesie
Ta planeta to kula u nogi szukam tu drogi smutna to myśl, że
Wszystkie prowadzą mnie do trujących roślin
Nie mogę bez nich myśleć, nie mogę bez nich śmiać się
Życie jest bez nich lipne, życe jest bez nich straszne
I gdzie jest diabeł?
Był tu za każdym razem, gdy chciałem uciec do bajek
I znalazłem się nagle w koszmarze, gdy przedstawił mi Marię
Tak się w niej zakochałem choć to platoniczna miłość
Nic co martwe nie da spokoju na zawsze
I jeszcze za nią płacę? I jeszcze przez nią kaszlę?
I ciągle w głowie nazywa mnie narkomanem
Teraz za każdym razem, gdy jadę tam napawa mnie strachem
Bo może już nie znać bajek i wyczerpałem wyobraźnię
Panie! Przebiłem ścianę za wszechświatem i zaplątany w plazmę bajek czytam już tylko Marię, daj mi Prawdę
Jeśli istnieją te Twoje anioły to ześlij je na moje demony
Bo wykopały mi doły, nie chcą opuścić mi głowy ja chcę być wolny
Boże nie mam kontroli uwolnij mnie z tej chorej dobranocki
[Refren: Tau]
I kiedy widzę cały świat, znowu nie rozumiem nic
To chyba jakaś Pani baśń, proszę wytłumaczyć mi
[Zwrotka 4: Tau]
Poszły dzieci na jagody dla mamy dla taty
Rozesłał im las pod nogi Królewskie makaty
Dzikiwe drzewa, dziki i lisy w kniejach
Ścieżka, wąska wydeptana przez człowieka
A w tym lesie szumy grają i dziwne muzyki
Echa echom podawają wołania i krzyki
Myśli jest i tak wiele, a każda Ci szepcze
Niesie się po wyobraźni jak ten dźwięk po lesie
A w tym lesie dęby stare dawne wieści prawią
Tych dziateczek jasne głowy szumem błogosławią
Radość, uśmiechnięte buzie małe słońca
Żadna mleczna droga nie jest dla nich mroczna
I dziateczki chylą czoła zasłuchane w szumie
Które w sobie ma anioła to tę wieść zrozumie
Śmiech, tańczą dzieci kwiaty rozrzucają ściężką
Lecz do każdej światłej duszy kiedyś przyczepi się ciemność
Rzuć to ścierwo, prędko