[Verse 1: Szach Mat]
Niewiele rzeczy mnie tu trzyma, ale jeszcze więcej nie pozwala mi odejść
Nawet jakbym miał tu się bawić w ascetę
By zgarnąć te fury, laski i ville z balkonem
Wciąż wertuję tabliczkę mnożenia
Z przekorą że znajdę w niej jakiś defekt
A to, że uczyni mnie to tak uczonym
Sprawi, ze zostanę bardziej śmiertelnym człowiekiem (no przecież)
To zdecydowanie nie jest żadna bajka
Że każdy ma tu swoją wartość
Czasem jedynie to Rest in Peace
Daje nam to bogactwo i wisi jak Pajęczyna Charlotte
I te wszystkie słowa, ta cała trwoga
Chciałbym chyba nawet tak na chwilę odejść
By zobaczyć jak nieszczerze szlochasz
A potem polewasz tego Stocka - he, he radocha
Jedyne co tu jest silne to ta jebana bezsilność
Cały czas trzyma nas na dnie
A próbując się podnieść i tak już upadniesz
Przybity do krzyża jak Jezus, gdzie Poncjusz jest jebanym słuchaczem
Chyba szkoda było strzępić ryja, lepiej siedzieć jak leń na tapczanie
I myśleć o niebieskich migdałach, a nie kasie pliku
Że bankomat nie wyrabia, gdzie rzygam z nim po chodniku
To wszystko jest to epilog, bo przecież większość to bujda
Wszystkie tunele, lewitacje przy ciele jak Budda
To tylko strach przed nicością (O kurwa)
Sam się dziś boję. Nie wiem co będzie jak ducha wyzionę
Rozpalę ognisko, zaleje shota, zostanę lordem
Nie przez przypadek, nie przez ironię
Może tlen nas zabija, może to przez Persefonę
Co bierze nas w objęcia, więc nie ocenię
I choćbym miał sposób to chyba też nie chcę
Ta cała wieczność przeraża więcej niż czarne tło z odciętym powietrzem
I jakby nie patrząc, kończę te pa**ę 1:0 nie przez samobójczą tę bramkę
I patrzę sam sobie na to cholerstwo
I chyba sam se zatańczę raz na zawsze. Raz na zawsze!
[Hook]
Danse Macabre
Raz na zawsze
[Verse 2: Szach Mat]
I nawet nie chcę innych wytłumaczeń
Że my to fatum, a więc się nas tak ten kres trzyma
Że taki nasz jest los i nie ma no lekarstwa
Na chuj więc jest ta polopiryna
Znam wielu co już mnie nie znają
I nawet nie wiem czy by chcieli znać dalej
Najgorzej jak pytasz się o ziomka jego matkę
A ona zalewa się gorzkim płaczem
Chyba nie zostaliśmy my stworzeni by być świadomym
Chyba nie żyjemy po to by budować własnej siły domy
Chyba nie żyjemy po to by być kurwa niezniszczalni
Chyba nie żyjemy po to by żyć w tej matni
Skoro życie nie jest pewne, jak chcesz to płyń
Jak nie chcesz, to zamknij ryj, zawrzyj gębę
Bo nawet nie boli mnie już ta świadomość
Jak wyświetli się game over, nie wrzucę monety to pewnie przez to wrodzone skąpstwo
Na chuj więc w myślach ten Royce Rolls
Nigdy nie będę manekinem co po prostu znika z wystawy
Nigdy nie będę chciał być taki choćby dla własnej sławy
I chuj wie ile tych dysków nagra mój własny label
Jak się dowiesz o mnie X lat później, zdobędziesz je pewnie pośmiertnie
Dzięki za jebane zaufanie, dzięki za te jebane świata kresy
Tak naprawdę sam, jak każdy z nas, jestem sobie winien tego tańca bessy
[Hook]
Danse Macabre
Raz na zawsze [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]