1. Miałem pewien sen jak Luther King
Ludzie nie byli fałszywi jak to bywa dziś
Bycie sobą było ważniejsze od bycia kimś
Rzecz w tym, że przecież nie mogłem ciągle śnić
Miałem swój styl, dalej rozwijałem go
By być jak jeden z dziesięciu, a nie sto na sto
Wyróżniałem się, ludzie doceniali to
Gdy występowałem to na salę wbijał ludzi tłok
Świat ideałów bez żadnej wady
Gdzie każdym nie kierowało zło, a zasady
Cała złość była dla ludzi czymś obcym jak UFO
Bez opcji, że szepną coś obcym na ucho
I rozkmiń, po chwili obudził mnie budzik
To był czas, by do rzeczywistych ludzi powrócić
Znowu dałem się złudzić i dlatego stali i się śmiali
Gdy życie zadało mi cios niczym Muhammad Ali
Ref. Bo życie bywa czasami jak bitwa
Czeka Cię za marzeniami gonitwa
Tylko od Ciebie zależy czy wytrwasz
Jeśli będziesz siebie pewien to wygrasz
Tylko pokaż swą prawdziwą twarz
Nie udawaj mimo tego, że ich wiele masz
Sam wiem, że łatwiej mieć kilka obliczy
Ale bycia sobą nigdy nie wyćwiczysz, to siedzi w nas
2. To nie tak, że ukrywam swoją twarz
Bo to Tobie się wydaje, że mnie znasz lepiej niż ja sam
Pytają mnie „jak się masz?
Ale co mam odpowiadać? U mnie cały czas nie było zmian
Bo od lat jestem sobą, wielu cech nie zmieniłem
Nie mów, że to zrobiłem jeżeli znamy się chwilę
Wielu chce przy mnie być i udawać mą rodzinę
Tyle, że kiedy bywa źle już ich nie ma aż to minie
I nie widzą, że widzę, gdy wytykają palcami
I nie wiedzą, że słyszę, gdy gadają za plecami
Sam pewnie dałbym się zabić za nich
Ale nie zwracam uwagi, że właśnie oni mogli by być zabójcami
Czaisz? Będziesz zaufany, jak sam zaufasz
Bo bez tego tutaj nie masz czego szukać
Z czasem i tak się okaże
Że prawie każdy przypomina Two-Face, bo posiada dwie twarze
Ref