[Verse 1: Ras]
Po pracy w piątek zmieniasz ciuchy na melanż
Życie tak dobre, że masz wyrzuty sumienia
I niby od niechcenia budzisz spojrzenia
Typów, którzy są spoko jak nie są skuci jak teraz
Jeszcze jeden taniec, jeden drink
Po szampanie lampka, kiepskie pocieranie, gdzie ten Dżinn?
Jeszcze jeden spliff, czarujecie same siebie
Ten czarny kot z kebaba to nie żaden Rademenes
Niby zna zaklęcia, ale jakie sama nie wiesz
Czy to Hator, Hator już oznacza załatwienie?
Nieważne, piłka może nie być łatwa
I tak lecą klatki życia przez Instagram
Tak dobrze wychodzisz na zdjęciach
I maxmodels widzi w tobie potencjał
I to cię napędza, tylko trochę boli już
Jak wkręcają ci Polskę w to twoje Hollywood
[Hook] x2
Diabeł ubiera się u Prady
Nie jesteś aniołem, chociaż Zara to jest maks na co cię stać
Próbują ci dawać rady, sami nie dają rady
I żyją cały czas bez zmian
[Verse 2: Ras]
Twoi kumple są gorsi, ich marzenia są z Polski
Nie ruszają dupy, widzą życie w slow motion
Są prości, chcą forsy
Ty chcesz fleszy kamer z odrobiną beztroski
Piszesz na blogu, że to opcja bez sensu
Świat ma cię w dupie jak obrońca z urzędu
Chcesz coś zrobić, ale to nie jest proste
Bo zimno i ciemno i źle w tej Polsce
Patrzysz na swoje odbicie w witrynie
Odjeżdża taxi, ty powoli łapiesz technicolor
Spoko Audrey, będzie dobrze
Sequel życia twoich starych cały przed tobą
[Hook] x2