W piątkowy wieczór, jak przystało na hip hopową głowę, wybrałem się do sądu. Instytucja, którą skrywał niepozorny i nieużywany do pierwotnych celów wiatrak, miała dziś pełne ręce roboty. Otóż na wokandę trafiły dwie poważne sprawy, bowiem oskarżonym zarzucono jazdę pod wpływem środków zaburzających prawidłową percepcję Na miejsce stawiłem się w momencie, gdy sędziowie w składzie: Ymcyk, Flint oraz Czeski przesłuchali większość świadków w postępowaniu przygotowawczym. Pan Rafał Stęchły spełnił się w nieocenionej roli asystenta powyższego składu. Nie potrafiłem wyjść z podziwu, że dwie sprawy w polskim sądzie toczą się w tak zawrotnym tempie i zakończą się jeszcze w tym samym dniu. Patrząc na ilość sędziów byłem już nawet bliski wysnucia teorii, że ten cały wiatrak jest pod zwierzchnictwem typów z krainy depresji, jednak w porę ogarnąłem, że powietrze nie gęstnieje od wyziewów choć jednego Holendra, a i z tulipanami było ciężko, bo wszyscy woleli pić do oskarżonych z plastiku Zanim przejdę do mów końcowych nadmienię jeszcze, że nie było mowy o nudzie w zarządzonych przerwach *, a to za sprawą dwóch artystów z - wybaczcie cięty makaronizm – Max Flo. Mowa o świetnie nawijających Kleszczu i GrubSonie Pierwszy zaprezentował swój repertuar przy akompaniamencie Dina; drugi zaś miał wokół siebie – tu już spolszczę, chill – żywą opaskę w postaci grupy świetnych muzyków z Sanepidu. Obie ekipy zmieściły się na sali, a nie zmieściły się w wyznaczonym czasie. Pozwolę sobie podsumować ich występy tymi dwoma zaletami, choć na usta ciśnie się więcej superlatyw
Wróćmy jednak do sali rozpraw, gdzie mowy końcowe wygłosić mieli czterej prawnicy: adwokaci Peus i Alias oraz prokuratorzy Filipek i Jędrzej. Cały czas obecny był protokolant D. J. BRK. Jego maszyna wydawała niezwykle bujające dźwięki Podczas pierwszej rozprawy oskarżony odpowiadał za potrącenie osoby na przejściu dla pieszych. Co gorsza, w jego krwi wykryto niepożądane substancje. Głos zabrali prokurator Jędrzej oraz obrońca Alias Blekaut. Po ostrej wymianie zdań, lepszymi argumentami zdaniem sędziów popisał się obrońca. Jednogłośny werdykt: oskarżony uniewinniony Tym sposobem doszliśmy do finału ostatniej sprawy i starcia Peusa, pełnomocnika oskarżonego, z prokuratorem Filipkiem. Znowu byliśmy świadkami ostrej potyczki, podczas której większość ławników odniosła wrażenie słuszności aresztowania człowieka, który potrącił motocyklistę jadąc na podwójnym gazie. Jednak decyzja sędziów nie mogła polegać na ulotnych wrażeniach, gdyż ważył się los oskarżonego. Dlatego też po wysłuchaniu sprawy w wyższej instancji stwierdzili, że Filipek nie działał do końca według reguł sztuki. Dura lex, sed lex, Panie Prokuratorze * Tak naprawdę koncert GrubSona był na samym końcu, niemniej uznałem, że lepiej dla tekstu będzie, gdy wplotę go gdzieś w środek. Sorry, Gruby. Może kiedyś to naprawię