Polish Hip Hop Festival Płock Bitwa Płocka Polish Hip Hop Festival to niewątpliwie jedna z najbardziej prestiżowych imprez tego typu w Polsce. Każda edycja wydarzenia może pochwalić się ciekawym line up'em i coraz to większą ilością osób przybywającą na nadwiślańską plażę Przedsmak festiwalu pojawił się już w czwartek 30 lipca, kiedy to rozpoczęła się Bitwa Płocka Zgłosiło się wielu zawodników, a wśród nich sporo nieznanych graczy, którzy różnie prezentowali się za majkiem. Ich umiejętności były bardzo podzielone, część nieźle dawała sobie radę, część nie radziła sobie w ogóle. Ja jako osoba śledząca freestyle i jarająca się tym byłam mocno zawiedziona. Polecę od razu z tematem bitwy dalej. Zaskoczeniem dla mnie nie był fakt, że kolejnego dnia na scenie spotkali się Czeski, Edzio ( Jędrzej nie dotarł w piątek do Płocka), Gix i niszowi zawodnicy – Igorinho oraz (podaję starą ksywę, żeby więcej osób rozpoznało) Wojtek Finalistami okazali się... no zero zaskoczenia, Edzio i Czeski. O trzecie miejsce powalczyli Gix i Igorinho. Tu wielki props dla drugiego pana, bo był najmłodszym freestylowcem, a świetnie sobie radził. Patrząc na całe starcie, bitwy nie owocowały w niespodziewane punchline'y czy cholernie skomplikowane follow-up'y. Wygrał Edzio, należało mu się te zwycięstwo, zrewanżował się Jackowi w pięknym stylu za ubiegłoroczną bitwę. Jako Rap Genius dołożyliśmy do puli nagród coś od nas. Trzecia edycja festiwalu, czwarta edycja Bitwy Płockiej zakończona w bardzo dobrym stylu i ten ból szyi od stania w pierwszym rzędzie, wszystko przez ten autobus... DZIEŃ PIERWSZY 2Na, Bezczelny/Meyo/Skorek, Deys Pierwsza część imprezy rozpoczęła się w piątek 31 lipca na plaży nad Wisłą. Festiwal został otwarty przez 2Na, którego później zmienili Bezczelny/Meyo/Skorek. Po piachu snuła się może garstka ludzi, niektórzy stali pod sceną, choć większość wolała raczyć się zimnym piwkiem. Nie można powiedzieć o nich, że byli słabi, nie mieli sk**a, flow czy czegoś innego, jak to na koncertach, supporty nie wzbudzają zainteresowania, a szkoda bo razem grali pół godziny, a to i tak było to 30 minuty dobrej muzyki. Sytuacja uległa zmianie, kiedy na scenie pojawił się Deys. Publika momentalnie się powiększyła i wszystko zaczęło sprawiać o wiele lepsze wrażenie. Tutaj szybka zmiana miejsca imprezy – wszyscy przebiegli pod bus Red Bull'a oglądać dalszy ciąg bitwy freestylowej QUEBONAFIDE Poznaliśmy finalistów i chwilę później mogliśmy przeżyć uderzenie ogromnej energii, bo na dużą scenę wbił Quebo. Mimo krwi, która się polała dawał radę za majkiem. Jego koncert spowodował, że plaża bardzo szybko się zapełniła Powiedz mi ile już straciłeś cennych chwil Ile już zmarnowanych dni Przestań śnić, wczorajsze błędy dziś nie znaczą nic Obudź się i zacznij w końcu żyć Wiadomym jest, że największy szał pojawił się przy dźwiękach „Hype'u”. Ogólna fala euforii if you know what I mean... Ruszymy scenę, bo to wolne żarty w slow-mo Mam pięć siódemek w dacie urodzenia #hot_spot PALUCH Na scenie po Que wjechał Paluch, któremu nie udało się porwać tłumów. Bez szału. Ograne szlagiery, stare, ale jare, dla mnie może nic, ale dla wiernego fana (bądź „Psychofana”) istna uczta Halo, prawdziwi ludzie, zróbcie, kurwa hałas Niech poczuje naszą siłę udawana faja Mam szacunek na scenie nie przez obuwie Jordana Wiadomo nie od dziś, że Paluch wokół siebie zebrał wiele osób, w tym też fanów. Ci też czekali na niego przy wyjściu skandując co raz jego pseudonim. Jak dobrze, że artysta nie zapomina o tych najważniejszych TE-TRIS Zaraz jednak pojawił się Tet i znów publika zaszalała, ten to był dopiero energiczny. Dosłownie na nim „aż chciało się żyć” Więc daj mi żyć
Widzisz życie jest piękne Bo mam czym żyć życie może być piękne A każdy z dni Życie musi być piękne Więc daj mi żyć Moje życie jest piękne Co istotne i ważne, był jedynym artystą, który zagrał wraz z live bandem PRO8L3M Ludzie nie mieli czasu ostygnąć, bo na scenie po Te-Trisie pojawił się PRO8L3M. Nawet biegając pod sceną z aparatem nie mogłam się powstrzymać przed skakaniem do bitu, nie powiem, pozytywnie mnie to zaskoczyło, bo nie liczyłam na tak dobre show Stówa, wydaję ją jakbym spluwał Stówa, wydaję ją jakbym spluwał Stówa, wydaję ją jakbym spluwał Mam tu niezły ubaw, kumasz? KUBAN Nie przerwała się plejada gwiazd, godzina 21.25 i na deski wbija Kuban. Publika szaleje, wiadomo, płeć żeńska piszczy, krzyczy, ktoś był zdziwiony? Racja, nie. Nie zmienia to faktu, że słusznie, Kuban poleciał nieźle. Jedyna rzecz, nad którą ubolewam jest to, że większość publiki ożyła na jednym utworze, na „Chorych Jazdach” KĘKĘ Zaraz po nim wystąpił KęKę. Tu nie ma co się rozpisywać, jak zawsze wczuł się w to, co robi, zrobił to świetnie i publika była jego. To chyba on skradł ten pierwszy dzień festiwalu. Jeżeli więc chodzi o niego to miał ostro wyjebane, tak mocno, (w pozytywnym sensie) że publika się rozszalała. Miałam go okazję usłyszeć wcześniej, na próbie, nie pozostawił żadnych złudzeń. Radomski rap ma się dobrze Po występie Piotrka polecieliśmy na wywiad, ale nie będę za wiele zdradzać. Wszystko w swoim czasie TRZECI WYMIAR Jeżeli jest jakiś odpowiednik wielkiej czwórki to na pewno jest to ekipa Trzeciego Wymiaru na żywo. Szad Akrobata, Nullizmatyk oraz Pork Pores Porkinson. Za gramofonami DJ Creon. Chodząca, co ważne żywa legenda. Zagrali głównie materiał z ostatnich dwóch płyt - Doliny Klaunów oraz Odmiennego Stanu Świadomości. Dla mnie mają stajla po dziś dzień panowie 3WFlowklika, Odmienny Stan Świadomości Odmienny Stan Świadomości, Nullizmatyk Szad Akrobata, Pork Pores Porkinson Odmienny Stan Świadomośc DOPE D.O.D. ORAZ WALDEMAR KASTA DOPE D.O.D. na scenie i... na materacu robiąc stage diving. Holenderski zespół zrobił szał jak i dobre show. Choć pewnie mało kto kojarzył ich wcześniej bądź znał ich utwory. DOPE dało dobrą muzykę, a Polscy fani pozytywną energię. Potem klasycznie – K.A.S.T.A. SQUAD, Waldemar sprawdził się na scenie tak, jak i w roli prowadzącego imprezę. Świetny człowiek, który od wielu lat daje radę, tylko pogratulować W klubach nasz singiel działa cuda Kolejna noc bluba, tagi na udach, ubaw Na blokach jara się każdy maruda DONGURALESKO Zakończenie pierwszego dnia przypieczętował donGURALesko, tu publiczności było już chyba obojętne, co się dzieje, więc wszyscy skakali. Może znajdzie się parę osób, które pamiętają, co się działo, jednak wątpię, że tu ktoś jeszcze był w stanie skupić się na muzyce. Koniec dnia pierwszego, do domu, do hotelu, do namiotu, czekamy na część kolejną. Tak czy siak, warto było SPRAWDZ TEZ!!! Fotorelację z dnia pierwszego Relację z dnia drugiego Fotorelację z dnia drugiego