10. Bonson i Matek - O nas się nie martw Dla Bonsona i Matka to był pracowity rok. Dali nam dwa stojące na dobrym poziomie albumy. Nam bardziej przypadł do gustu ten pierwszy. Chłopaki na okładce zażartowali sobie trochę z szufladki w którą się ich wpycha. Na samym krążku wszystko, za co fani lubią ten duet - mocno osobiste teksty na idealnie dopasowanych bitach. Na pewno warto zobaczyć, jak Wini kradnie kawałek. No i ten feat z Planetem i TMK.... 9. Abel - Ostatni sarmata O albumie przedstawiciela Wielkiego Joł wielu z was mogło już zapomnieć. W końcu od premiery upłynął prawie rok. My jednak nie zapomnieliśmy o Ablu i jego nietypowym flow na bitach będących połączeniem odważnej elektroniki i żywych instrumentów (przepych baroku pełną gębą). Ta płyta to tegoroczny muzyczny powiew świeżości w polskim rapie. Takich rzeczy z bitami nie zrobił w tym roku nikt inny. Ten człowiek nawet z koła gospodyń wiejskich wysmaży rap 8. Patokalipsa – Droga krajowa 0.7 Droga Krajowa 0,7 to druga płyta krakowskiego składu Patokalipsa. Zarówno tytuł jak i okładka to nawiązanie do ulubionego trunku członków zespołu i jak można się spodziewać płyta przepełniona jest braggą i imprezowymi klimatami. Bity i teksty idealnie wpasowują się w brudny klimat krakowskiej ekipy, który na pewno nie spodoba się fanom miłosnych historii. Na krążku można znaleźć wiele ciekawych metafor i punchy. Można powiedzieć, że album ten to już klasyka gatunku i warto sprawdzić ich wspólny numer z Hipocentrum - Hipokalipsa. 7. Ad.Ma. - A. Wraca późno L'enfant terrible polskiego podziemia. Drugi rok prze po swoje, w jakby nie patrzeć, zdominowanym przez mężczyzn środowisku. Sama płyta mocno plastyczna, pełna rozkmin ze świata sztuki. Ad.M.a czaruje flow i rozkochuje w sobie śpiewem. Dograne skity uzupełniają materiał. Mamy pewność, że kiedyś Ad.M.a sama stanie się muzą w takim kawałku jakiejś swojej następczyni 6. Włodi - Wszystko z Dymem Idealny przykład tego, jak weteran powinien robić zamieszanie. Na swoim trzecim solowym albumie Włodi umiejętnie korzysta z nowych trendów, ale jego siłą i tym co sprawia, że ta płyta się podoba, jest jego doświadczenie i mądrość. Idąc w sentyment unika patetyczności (a i uzupełnia fajnym wokalnym samplem). Z refleksji branżowych bije znajomość tematu właściwa dla kogoś, kto po prostu nie od wczoraj w tym siedzi
Ciekawie też prezentuje się spięcie albumu konceptualną klamrą tytułowego dymu. 5. Pro8l3m - Art Brut Lata 70. i 80. w natarciu. Słuchając bitów z tego krążka ma się wrażenie, że dużo straciliśmy - pomyślcie jakie dzieła mogłyby powstać, gdyby rap przyszedł do Polski wcześniej... To co zrobił tu Steez to arcydzieło. Warstwa tekstowa powala brudnym ulicznym sznytem. Oskar potrafi zapodać porządny storytelling, jak i garść życiowych mądrości.
PS. Który dekalog wolicie? 4. Kuba Knap - Lecę, chwila, spadam Dowód na to, że kochamy lenistwo. Kuba Knap ze swoim wolnym flow, szczerymi (nieraz do bólu) tekstami i pomysłowymi punchami w tym momencie plasuje się w ścisłej czołówce młodej polskiej sceny. Legalny debiut pokazał, że jeszcze wiele można od niego oczekiwać. Niewątpliwie jeden z ważniejszych czynników olbrzymiego sukcesu Alkopoligamii w tym roku. Można by tak dłuuugo, ale jak słucham tych bitów nie mam siły podnieść ręki, a wy skwitujecie to znaczącym chrząknięciem. 3. Kuban - Cozamixtape Najbardziej wyczekiwany mixtape roku. Sporą robotę zrobiła dla niego akcja Popk**era i kawałek "Nie ma jak" - to lazy flow i rozbujany do granic możliwości refren rozkochały w sobie każdego fana rapu, i rozbudziły apetyty na płytę... która spełniła olbrzymie oczekiwania i wyprzedała się na pniu. Dała nam też idealny feat z Knapem i ZETENWUPE. Podsumowując: Nie znasz? - Wstydź się i poznaj. 2. B.O.K. - Labirynt Babel Tegoroczny album najlepszego polskiego rapowego live-bandu (bez dyskusji) z najlepszym polskim autorem tekstów (tu możliwa jest polemika, ze względu na różnice w gustach). Labirynt Babel to rzut oka Bisza na stan społeczeństwa. W większości przypadków opinia nie jest zbyt pochlebna (choć jest nadzieja). Właściwie już przed premierą wiedzieliśmy, że możemy spodziewać się mocno poetyckich i pełnych nawiązań tekstów, na świetnych instrumentalnych bitach. 1. Ten Typ Mes - Trzeba było zostać dresiarzem Dyskusja nad tym, która z płyt okupujących pewnie dwa czołowe miejsca znajdzie się na pierwszym była zażarta (niektórzy edytorzy chcieli nawet tworzyć schizmę). Jednym jedynym punktem w głosowaniu wygrał krążek lidera Alkopoligamii (powtórzę - CO ZA ROK DLA TEJ WYTWÓRNI). Co przyciąga do tej płyty? Prawdziwość (Mes jest normalnym człowiekiem, ani doktorem habilitowanym, ani dresem bez skończonej podstawówki), wyczucie trendów, nietypowa i często podszyta świetną ironią tematyka, oraz bardzo inteligentne spojrzenie na sprawy, które tę inteligencję w nas hamują. Mes to ktoś, kogo chce się słuchać... Ktoś, kto ma ciekawy pomysł na siebie (co w polskim rapowym piekiełku nie jest oczywistością)