[Verse 1: Pyskaty]
Nigdy nie podpalałem hajsem cygar
Po pierwsze nie palę, a nawet jak próbuję, to rzygam
Po drugie - musiałbym to robić z kiepskim szlugiem
Plus stówki z monopolu nie są trendy, uwierz!
Rapbiznes koi mi nerwy? (Aha!)
Mam długi, co rosną szybciej niż włosy tych typków z Verby! (Taa...!)
Coś jak sześć milionów dróg, by umrzeć
Szybciej byłoby urodzić się w trumnie. (Ej!)
Dymam rapgrę za hajs i pieprzę non-profit
Nas mówił, że hip-hop umarł? Mów mi nekrofil!
Raperzy muszą się prosić o względy
Za rok nie będą wiedzieć, jak wygląda profil Jagiełły
Za rok nie będą luźni, jak Miecz Szcześniak
Ty, gorąca linia koncertowa będzie co najwyżej letnia
My wciąż robimy to z serca, to już coś!
I jaki by nie był to przytulamy swój sos!
[Hook x2]
Mój papier, mój hajs, mój profit, mój szmal
Mój plik w banknotach, mój sztos
Moja sałata, mój bilon, mój cash, mój milion
Na koncie moja flota, mój sos!
[Verse 2: Pyskaty]
Wiesz, nadmiar hajsu może zabić...
Co weekend biorę to do serca i sprawiam że znika, jak jakiś magik
Lecz z nim telefon i pensja
To mój popisowy numer - zwę go alkonarkolepsja!
Pozdro Mes, mamy ten sam szkopuł
Ej, tyle że wiesz, ma go też połowa typków z bloków
Typków, którzy marzą o banknotach
Bo dla nich stówka to już grubsza flota, chłopak!
Pamiętam czas, kiedy żyło się prościej
Choć hajs nie był w moim domu częstym gościem
Dziś mu otworzyłem na oścież, żyję własnym sumptem
A on wpada do mnie czasem niczym stary kumpel!
Stary, kto rozkręcał ten biznes w Polsce?
Z hajsu mamy już tylko bieliznę w dolce!
I choć mam swoje lata, pieprzę wyścig na szczycie
Jak Małolat - wciąż w pogoni za lepszej jakości życiem!
[Break]
Mój papier mój hajs mój profit mój sz...
Mój papier mój hajs mój profit mój sz...
Mój papier mój hajs mój...
[Hook x2]