Psycho:
Czytałem różne pulpity, mówiły tę samą historię
Słuchałem różnych kwiatów, powtarzali tę samą melodię
Choć różne są dni, mijają zawsze bezpowrotnie
A różni gracze odchodzą w zapomnienie
By coś się stało kogzowe, mija to, co kogzowe dziś
Każą nam ciągle expić, zostawić e2, expić
By na dziennych poczuć, jak gra kopie w pysk
Gdy zlootałem legę, nie mogło gorzej być!
Jak pogodzić się z tym? Kolejna Syberia, łzy
Straciłem pięciu Altów już, bo co? priv jest zły?
I tylko wspomnień nić, bo nie zapomnę ich
Tak, płynę z klanem dziś, bo już nie cofnę dni
Piszę, jak Orwell list, Testo, na twój grób kapie rosa
Tak mam się dobrze, tu wciąż mam ten klan w żyłach
Choć wiesz, każdego dnia odziedziczam legendy tutaj
Świadomy Syberii skracam grę, dedając nooba
Psycho:
Kolejny gracz z serwa wypadł, exp nocą, pusty klan
Legendy, ich cierpki smak i tylko cicho expi noob
I tylko cicho expi noob, i tylko cicho expi noob
(Tylko Testodan znaleźć drogę mi pozwala)
I tylko cicho expi noob
Casevil:
Na Orchidei stawiam kolejne kroki
Syndrom ocalałego z katastrofy
Dam radę, chociaż to serwer jeden z gorszych
Tak, jak legi przyzwyczajam się do nowych gości
Całą grę próbuję odnaleźć się w tym margonemskim tłumie
Niby znam z mechaniki wszystko, ale mało rozumiem
Jak ta lega mogła im spaść? Gdzie? Czemu?
I mój samodestrukcyjny dryf ku zatraceniu
Noobek, klan nie jest listem, co zrobisz z tą stroną?
Gdy popełnisz błąd, zlootasz ją na nowo?
Każdą chwilę z graczami, których kochasz - szanuj
Zapomnij o kwiatach, bo drwią z naszych planów
Takie czasy - cyniczna epoka
Trzymam się tak mocno gry, którą dość średnio kocham
Niektórzy wiem, biorą ją bez protestu
Szukają expa w tym całym bezexpiu
Jak rzygać optymizmem, gdy kolejny loot
Jest jaki jest, taki margonemski los
To jak pieprzony golf, Twoja gra tego roku
Pesymistyczny syf, przy którym jesteś dołku?
Mówisz, przed Altami jeszcze sporo drogi
A wchodzisz na forum, by obejrzeć nekrologi
Event nadchodzi, heros coraz chłodniej wieje w kark
Kartkami sprzed kilku lat
Psycho:
Kolejny gracz z serwa wypadł, exp nocą, pusty klan
Legendy, ich cierpki smak i tylko cicho expi noob
I tylko cicho expi noob, i tylko cicho expi noob
(Tylko Testodan znaleźć drogę mi pozwala)
I tylko cicho expi noob
Psycho:
Czy gdybym przypiął się pasami do drzew w Dolinie Yss
Stając przed noobami poczułbym zew natury?
Lub walczył z nobstwem oko w oko nad przepaścią
Szanowałbym swe życie bardziej niż swą własność?
A gdyby Alty grali i rozmawialiby z kwiatami
I grali na privach nie przejętymi przez nich samych
I expili w swoich klanach z lux exp bonusami
Czy nikt nie sięgnąłby po miecz, by zdedać kogoś za nic?
Idę przez orchidejski park, wbity w takt spadających kropli
Przez dni tych lat, jak Testodan, czułem się tu obcy
Przez dni tych lat wiem, że idę przez spalone klany
Jakbym zamiast mapy, szedł przez epidemię noobskiej ospy
Chcę już noobstwo wywalić z priva, ukradł mi już k** 100 godzin
Nie chcę widzieć tego gówna, chcę mieć minus dziesięć k**i
I choć problemy się piętrzą, jakbym wypuścił w Afryce ebolę
Jestem tego serwera częścią, choćbym spadł w dół na Sybir
Venom:
Znajdź mnie na tym privie sprzed kilku lat
Zacznie grać Ci muzyka, ten, co dał Altom klan
Gram w tę grę w chuj czasu, od pierwszego wjazdu do Ithan
Czuję w klanie Testodana, jak na zegarku czas
Poczujesz wkrótce, wkładam kaptur na twarz, w mokrej kurtce
Nie daję noobstwu szans, nie jestem głupcem, mam na koszulce
Grasz na privie tak, jak długo adm chce
I nikt Ci tu nie da dwóch leg w jednorazówce
Mówię Altom, jak własnej żonie
Dzisiaj znowu zasnę koło nich, a jutro razem na globalu
Pojutrze kto wie, Może gdzieś w Barcelonie?
Nie cofnę palcem, nie. Nie dednę, kiedy klasnę w dłonie
Biorę legi mi tu dane, grunt, że są zlootane
Toczę przez gry zamęt, milowy kamień
Każdy Alt go toczy do wygranej, na swoim klanie
Pod niebem obcych planet, spacer z Testodanem