Nie była to ścieżka prawdy lecz po prostu ścieżka Z rudym korzeniem w poprzek igliwiem po boku A las był pełen jagód i duchów niepewnych A las był pełen jagód i duchów niepewnych Nie była to ścieżka prawdy bowiem nagle Traciła swoją jedność i odtąd już w życiu Cele nasze niejasne i odtąd już w życiu Cele nasze niejasne Na prawo było źródło Na prawo było źródło Jeśli wybrać źródło szło się po stopniach mroku W coraz głębszą ciemność wiódł na oślep dotyk Do matki elementów którą uczcił Tales By w końcu się pojednać z wilgotnym sercem rzeczy Z ciemnym ziarnem przyczyny By w końcu się pojednać z wilgotnym sercem rzeczy
Z ciemnym ziarnem przyczyny Na lewo było wzgórze Na lewo było wzgórze Dawało ono spokój i pogląd ogólny Granicę lasu jego ciemną masę Bez poszczególnych liści pnia poziomki Kojącej wiedzy że las jest jednym z wielu lasów Czy naprawdę nie można mieć zarazem Źródła i wzgórza idei i liścia I przelać wielość bez szatańskich pieców Ciemnej alchemii zbyt jasnej abstrakcji Czy naprawdę nie można mieć zarazem Źródła i wzgórza idei i liścia I przelać wielość bez szatańskich pieców Ciemnej alchemii zbyt jasnej abstrakcji Nie była to ścieżka prawdy lecz po prostu ścieżka...