[Verse 1: Miklak]
Chcę mi się rzygać, gdy wieczorem daję upust myślom
I jestem przedzielony od szaleństwa cienką linią
Kompleksy, które marginalizuję
Zabijam śmiechem, a one eksploduję bólem jak truchło
Które rozsiewa tylko smród
Paraliżuje mnie i moją wiarę w cud
Pytam, gdzie jest Bóg?, choć w to, że jest nie wątpię
Lecz mam wrażenie, że ode mnie wciąż ucieka wzrokiem
Nie pasuję do mnie życie ascety
Choć nie raz kontempluję sens stąpania po tej ziemi
Uniżone wywyższenie #Symeon_Słupnik
Nie tędy droga, choć tak często samotność mnie kusi
Mdli mnie, od wyrzutów sumienia
Które ostatnimi czasy gromadziły mi się w trzewiach
Wiecheć uczuć, to zwykły precedens
Lecz każdą taką walkę kończę szczerym uśmiechem
[Verse 2: Process]
Ile razy już mówiłem Wam, że to moje życie?
Sztuka wyborów, narracji nie szukam po za sobą nigdzie
Trudny mam charakter, ciężko mi przyznać, że krzywdzę
Za szczerość oddaję złoto i platynę, i zazwyczaj dlatego zostaję w piździe
Szukam czystych uczuć, szukam czystych intencji
Pośród brudnych trupów, gównem zalanych arterii
ścieki, cały ten syf pompowany mi w serce
Wylewam teraz, wylewam ze mnie, wylewam na Wasze ręce
Nie szukam zrozumienia więcej w Waszych oczach
Chcę porozumienia, przyjmij rolę interlokutora
Wasza golgota na pokaz, bawi mnie cierpienie, to slogan
Który tworzy otoczkę wokół bezmyślnych ofiar
I kiedy przyjdzie moment rozliczenia
Wyjdzie z cienia moja natura zniszczenia, która żąda krwi
Nie potrzebuję przemian, łaknę osądzenia
Każdego istnienia, które w formie zera przeszkadza mi żyć
[Verse 3: Marvin]
Coraz rzadziej zaczynam widywać siebie w sobie i powoli
Zaczyna mnie niepokoić nadchodząca kolej rzeczy
Nie wiem czy pójście w stronę zmiany było krokiem w przód
Czy było mi potrzebne jedynie by zaspokoić przesyt
Dawno zdążyłem wymienić frazesy na aforyzmy
Które zmieniają między Nami wszystko lub nic
Lecz jeszcze nie wybrałem drogi, nie wiem który Brody
Wygra we mnie, czy odzyskam więcej niż Jason lub Nick
Coraz mniej żałuję chwil straconych na rzecz nowych
Doznań i emocji, dzięki którym teraz jestem tu
I choć broniłem się tyle czasu przed tym na marne
To zaczynam dostrzegać niewyraźny sens stawiania stóp
Musiałem obniżyć próg percepcji
By uczucia nie wtrąciły mnie kolejny raz prosto w ramiona obsesji
Nie jestem najlepszy, święty, wierny i mądry
Ale bez przerwy próbuję być lepszy dla twojej atencji jedynie