[Verse 1] Nie żałuję tych z muzyką lat jak Édith Piaf Kiedy robię wjazd na majk zatrzymuję czas Każdy z nas przybył na ten świat, by być kimś Dlatego tworzę rap, nawijam ile w płucach sił Pamiętam pierwszy raz, chciałem wódkę pić Nie pamiętam jak pierwszy raz urwał mi się film Każdy klin siał spustoszenie w głowie nastolatka Tak powstała moja gadka i cały mój warsztat Nie wiem czy Bóg jest do mnie podobny Jestem niechrzczony, światopogląd mam dosyć swobodny Zawsze chciałem być jak Jean Reno W jednym z filmów, które zrobił Luc Besson Dzieło dokończyć, rozpocząć następne Zawsze i wszędzie PST Hip-hop - najlepsze lekarstwo na miejski stres Od lat mam fioła na punkcie klawych nut Nasiąkam energią znów [Refren] Poza konkurencją, wciąż lepszy z każdą pętlą Niczego nie żałuję, ziom Jestem kontrowersją, masz problem to się pierdol Niczego nie żałuję, ziom Poza konkurencją jak Himilsbach i Benson Niczego nie żałuję, ziom Jestem kontrowersją, masz problem to się pierdol Niczego nie żałuję, ziom [Verse 2] Pisałem dla kobiet, których nie ma już przy mnie To co nawinąłem w studiu nigdy nie przeminie One słuchają tych kawałków, serca pękają im I wracają do tamtych chwil, c'es la vie Transatlantyk płynie naprzód w kierunku lagun Pochowałem miłość, by móc znów zakochać się na zabój Czekałem na cud, na kosmiczną harmonię dusz
Okazało się, że jest to możliwe nawet tu Na Mokloku. To największy cud tamtego roku Coś co wali prosto z mostu blaskiem jej oczu Jestem zgredzio, nie wszystkie bity mi siedzą Ale jak wjeżdża dobry cham, to ja wjeżdżam z kolendą Vienio wyprowadził się na Bemo Ja związany z Czerniakowską ziemią jak Lucjan Brychczy z Legią Dlatego jak jest -10 gram w piłkę na Camp Nou Wolę żyć epikurejsko niż miałko [Refren] Poza konkurencją, wciąż lepszy z każdą pętlą Niczego nie żałuję, ziom Jestem kontrowersją, masz problem to się pierdol Niczego nie żałuję, ziom Poza konkurencją jak Himilsbach i Benson Niczego nie żałuję, ziom Jestem kontrowersją, masz problem to się pierdol Niczego nie żałuję, ziom [Verse 3] Nie mam stu żon, kurwa niesamowitej dykcji I stu kont bankowych Mam słabą pamięć, w sercu sznyt wolnostylowy Stuningowałem swoje życie pod nawijkę I powiedz mi czy postąpiłem chytrze? Na niemal każdej scenie w mieście tym Odcisnął się but czterdzieści trzy Niejeden z tych melanży to był melanż mistrz W niejednym dobrym studiu odbyłem podróż do źródeł czasu I wypierdoliłem stąd w kosmos Wkurwienie maksymalne minęło jak ręką odjął Jak Milu Milu i Numer Raz Wracam stamtąd do świata cudów i katastrof Nie żałuję nic teraz Nie żałuję nic, nie żałuję nic [x4]