[Zwrotka 1]
Wraca po szkole wciąż później
Cokolwiek nie powiesz, znów rodzi kłótnie
Trzaśnięcie drzwi, dudnienie basu
Pytasz, czy to jeszcze Twój syn, jest coraz trudniej
Dzieciak z łysa głową, spodnie ma z krokiem w kolanach
Znów przyszedł nocą pijany, po kurtce znów czuć, że jarał
I jesteś pewna, że ćpa i co robić masz, nie wiesz
A on jest wściekły, czuje się sam i nie chce Cię w swoim świecie
Ojciec ma ciężką rękę, on wciąż szuka z nim zwady
Woli czuć strach przed jego gniewem niż, kurwa, ciągły brak uwagi
Odbierasz telefon z policji, znów kradnie, znów kłamie
Skoro nie może znaleźć go w domu, z osiedla zgarnie uznanie
Jest koszmarem rodziców, odcięty, bez szansy wpływu
Z każdą próbą jakby mocniej wsiąkał w świat rówieśników
Zdaje się obojętnieć jakby tracił sens w życiu
Lecz to emocje kradną mu sny, gdy błądzi wzrokiem do świtu
I plącze się w myślach, znów on kontra obcy świat
Włącza muzykę, w takich chwilach rozumie go tylko rap
[Refren: Lilu]
Śpiewaj z nami krzycz za te dni
Cudze i własne krzycz za te łzy
Śpiewaj z nami krzycz ile tchu
Bo kto wie czy jutro Twój los nie ześle snów
[Zwrotka 2: Theodor]
Świat bez zahamowań znów wita śmierć obojętnie
Przy tym Twoje wyrzuty sumienia wydają się niemal święte
Choć tylko Ty zdajesz się nie czuć świętym
Sam w obcym tłumie, próbując okiełznać mętlik
Sam z jednym kumplem, kryjąc łzy przed rodziną
Nikt Cię nie zna, czemu wszyscy myślą, że znają na wylot
I nasze słowa są wtedy tak cholernie istotne
Czujesz, że ktoś myśli podobnie i możesz nie czuć się tak samotnie
Obłęd
Bo i tak wrzucą nam, że mamy zły wpływ
że rap to syf, że
Każdy raper to chuligan, co tylko pod bit klnie
Lecz te dzieciaki chcą każdą z tych płyt mieć
Bo nasza złość i chęć własnej drogi są im dziś najbliższe
Chcą żyć jak my, emocjom dać ujście w rymach
Bo przytłacza ich praca 12 godzin w magazynach
Pytają nas, jak przejść drogę
Od pustych kiejd pod blokiem
Po koncerty klipy i portale pełne plotek
Kto więc ma im powiedzieć, że jak chcesz - możesz?
Przeszliśmy tyle, a dla skurwysynów to wciąż drugi obieg
Widzą naszą muzykę gorszą, lecz węszą co chwilę
Robią sensację z 8-latka za bełkot o kodeinie
Nazwą raperem błazna, co szasta spadkiem po ojcu
Lub przez talent show pchną marny rap na famie biednych chłopców
Jak to możliwie, skoro my to wciąż margines
że to nasze płyty sprzedaż kryje w złocie i platynie
Miliony odsłon, pełne sale, tatuaże z wersów
Jeśli jesteśmy tacy, jak o nas myślisz, to gówno nie ma sensu
Ma** media, mejdżersi, po troszę każdy z Was -
Ta pięść ma was otrzeźwić, czas zauważyć rap
[Refren: Lilu]
[Zwrotka 3: Theodor]
Mówią, że nasza muzyka jest zła i nie chcą rapu
W ich oczach to przez nas dzieciaków ciągnie do alko i dragów
A ci kochają nas za teksty i teledyski
Lecz nie my kręcimy jointy i wlewamy wódę w kieliszki
Muszą rozumieć, że żyjemy jak artyści
To często syf, ale to ten syf niesie nam zyski
Koncerty i sprzedaż płyt, i fani, co chcą wspierać
Bo wiedzą, że jak oni większość z nas szła tu od zera
Nic ponad parę kaset, plakat Tupaca nad łóżkiem
Parę nieśmiałych marzeń i upór, by przekuć to w sukces
żyjemy z muzyki, choć mało kto w to wierzył
Spisując własną opowieść bez cenzurowania przeżyć
Upadki i wzloty, traumy, emocje na taśmę
Tak bliskie im i realne, jak by ktoś spisał ich własne
Dla tych dzieciaków ,co nie mają wiele
Jest mało rzeczy wartych więcej niż ich rap kolekcja CD
Gdy siedzą sami po nocach, a łzy ciążą im w oczach
Patrzą na bagno, w którym tkwią, nie widząc często nic poza
Szukają siły w naszych słowach wyrytych w pamięci
Możesz próbować nas dyskredytować - dla nich jesteśmy wielcy
Chcemy zatrzymać moment, klucz wspomnień, mapę refleksji
By mogli zajrzeć nam w duszę nawet i lata po śmierci
Może docenisz wtedy to, czego dziś nie dostrzegasz
Czasem najwięcej co możemy zrobić, to... śpiewać
[Refren: Lilu] Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska