5 minut temu nikt nie wie co to RC, a pięć minut temu najlepsi już mówiły o nas Delfy
To mnie kręci, tanie setki do w butli Brandy, na scenę wejść gdy tłum nie wielki, przywykłem już, że nikt nie wierzy
I to się zmieni, jak brak pieniędzy, 5 minut wstecz kupiłem małej pierścień i nie po to, by się żenić
Żyję po to by być pierwszy, umrę jak wszystkie legendy, twenty seven, sixty nine, umiesz liczyć to licz hajs
A wartości kurwa żadnych, no to musisz to zrozumieć
Tyle lat przeżyłem w biedzie i na stówę w niej nie umrę
Najpierw ozłocę rodzinę, bo ja wciąż nie zasługuję
Po czym zrobię champagne poppin', nie przejmując się wciąż jutrem
To ambicje robią ze mną, to ambicje robią z nas
Dzięki nim to jest mój czas, ja nie wspinam się na szczyt, kurwa, wracam se na dach
Wracam se na dach
Jestem tam, kurwa wracam se na dach
Ciągle wracam tam na dach
Wracam tam na dach, jestem tam, jestem tam, wracam se na dach
Wracam tam na dach
Kurwa wracam se na dach, jestem tam, wracam tam na dach
Znowu wracam se na dach
Znowu wracam se na dach, jestem tam i żyję tak od lat
Sam nie wiem czemu, jeszcze pięć minut temu, jak w hymnie Peru, byłem wolny jak ptak
Błądząc bez celu, a dziś po przejściach przejciu, jak wielu stąd, mnie uwięził ten hajs
I wdałem się w pogoń, gonitwę, jak w weekend, uzbrojony w polot, cierpliwość i czas
Małolat z Działdowa z pomysłem na życie, skreślony na starcie, się nawet nie dziwie
Wokale w mono dziś stereotypem, to dziwne, bo widać, że zdołałem tyle
Bez żadnej pomocy prócz Starka i Szymka, choć 5 minut temu, nie wierzyłem w siebie sam
I dalej tak jest, sam nie wierzę, bo wierzą oni, zdobyłem ich, choć nie wieżą oni
A ja żaden rycerz, nie zobaczysz zbroi
Prócz tej z broni, co rzucali we mnie oni rozgrzani aż do czerwoności, Mati kowal losu mordy, póki kipili ze złości
Póki kpili, że zbyt młody, ja przekułem se to w propsy, miałem powód by być dobry
Dziś powód by być lepszy, bo znam wielu dobrych graczy, co nie oddadzą pieniędzy, więc chcę zabrać im słuchaczy
Jak wartości dalej żadnych to Ci kurwa zilustruje
Póki nie zaznasz radości to jej tu nie potrzebujesz
Później życie się przemieni w walkę o najmniejszy uśmiech
Po czym pragniesz stać nad nimi i się śmiać w mordę tych kurew
To pragnienia robią z ludzi, przeszły ból, głód i strach
Dzięki nim to jest mój czas, ja nie wspinam się na szczyt, uciekam od poprzednich lat