Znowu się spóźniłem
Ref: Na czas znowu nie zdążyłem (nie, nie)
Znowu się spóźniłem (o tak, tak) x3
(Deus)
Idę na spotkanie ze składem, znowu się spóźniam
Szybkim ruchem ręki pasek czasomierza rozluźniam
Bo głośno tak jak kuźnia, szybko na blacie biją wskazówki
Każdy wie, że czas to pieniądz, a ja znów nie mam gotówki
Ludzie jak mrówki, rozbiegane postacie tak jak zdjęciówki
Tak jak Włodek zapierdalam z buta w kierunku miejscówki
Zawsze na czas widze na plandecie ciężarówki
Lecz czas leci mi przez ręcę jak piach
Mam nadzieję, że chłopaki mają nad głową dach
Chce iść szybko, ale idę wolno prawie jak w snach
Opłacało by się do nich dotrzeć jeszcze na dniach
(Onar)
Tak to jest, sztywna ustawka, chyba wiesz
Ja też się ustawiłem z wydawcą
19:30 pada hasło tu i tu, dobra siedzi git
Postaram się wyrobić, tylko pojade po bit
I w mik mała droga, metro na Służew
Siema, siema chłopaki czekają na górze
Dziś nic nie wróże, pożyjemy zobaczymy
Szybki petlaż, nagrywanie
To rodzaj rytyny, no proste na Wilanów mała runda
Pamiętam o ustawce, miejsce to rotunda
Godzina wpółdo 20
Nie jeden sklep jeszcze otwarty dzisiaj w mieście
Szybko z metra, mam ochote na łagodny kebab w cieście miękkim
Pożycz na godzine 20 blach
Wielki dzięki, dzięki wielkie, wielki dzięki
Naprawdę wielkie
Pare zimnych Lechów i już jest pięknie
Naprawdę super klimat, ej Pezet weź sprawdź która godzina
Yyy za 10 ósma
O kurwa, to szybko na prędkości
Śmielej zawija się paru gości
Ostry pościg, jak za dyliżansem z hajsem
Jak go nie zobacze, to dopiero wpadne
Oj wpadne tak, że wogóle szkoda mówić
Pieniążki, pieniądze, papier i mońce
One dadzą się lubić, one dadzą się lubić
Tak, tak one dadzą się lubić
(Waco)
Umówiłem się z dziewczyną w piątek na kino
Popcorn, dolby surround, wieczór ze świnią
Właśnie tak, tak miało być
Ale nie było, dlaczego i co było przyczynął
Tego nie wiem, ale przeszedłem sam siebie
Spóźniłem się godzine na umówione miejsce
Miałem szczęście, że nie wzieła nóg za pas
Spóźniłem się i to nie ostatni raz
Na czas znowu nie zdążyłem, znowu się spóźniłem
(Pezet)
Byłem umówiony, ledwo wyszedłem, a już spóźniony
Całą drogę biegłem, ten dzień od rana był piekłem
To nic skacze przez bramke w metrze
Cały czas nie jestem stracony jeszcze
Tak, w mieście tłok, szybko płyną minuty
Leje deszcz, przemokły mi buty
Wiesz, czas się dłuży, wbiłem się na chwile pod czyjś parasol
Uciekł tramwaj mi, na piechte znajomą trasą
Nie zła jazda i byle czym pod femine, pod kinem umówiłem sie
Znów się spóźniłem, więć złość mnie nie minie
Miesięczny bilet zgubiłem plus dziesięć blach
Sam nie wiem ile strat, nie liczyłem
Przecież nie znajde tego i tak
Patrze czy jest, szukam wzrokiem nie mogę znaleść
Spoglądam na zegarek, widzę ją, czas wtedy staje
Ref: Na czas znowu nie zdążyłem (nie, nie)
Znowu się spóźniłem (o tak, tak)