[Zwrotka 1]
Siemasz, ziomeczku, dawnośmy się nie widzieli
A wiem, że już nie wrócisz na stare śmieci
A ja nie chcę już tam wracać, do rodzimej ziemi
Nic mnie tam nie trzymało i nie trzyma do dzisiaj
Jedynym domem jaki mam, to jest rodzina, brat
Przepraszam za to, że nie byłem się pożegnać
Ale wolę pamiętać ciebie tu inaczej
Zawsze miałem inne zdanie, co do twoich kumpli
Nie mam za złe, bo wiem jaka jest miłość do butli
I wiem też, że bym nie dał rady spojrzeć do trumny
Jedyny Bóg wie, ile razy byłem blisko
I pewnie ty wiesz, czy znowu mnie pochłonie ta miłość
Teraz jestem sobą, wreszcie czuję, że żyje
Mówię ja, ale w imieniu wielu istnień
Kiedy ty odchodziłeś, ja tu walczyłem
A jak odszedłeś chłopaku, to zaprzestałem walczyć
Można rzec, że natura musi się zrównoważyć
Minął dopiero rok, ja się zmieniłem z wiekiem
Jestem tym samym typem ale lepszym człowiekiem
Pożegnałem się z gwintem i teraz puszczam go w eter
Bo gdyby nie to, to by Charon nad styksem
Dawno zajął się tripem i zaprowadził do ciebie
Chociaż oboje mamy teraz tylko echo dni tamtych
Mentalnie wciąż jesteśmy braćmi
[Refren]
B, teraz nie ma ciebie tu, chwila życia to zlepek kilku snów
B, w tym przypadku nagła śmierć to izolacja od udręczeń
Ej, B, tak szybko odszedłeś, odskocznia od życia wykończyła ci serce
B, to nie miało tak być, wszystko wokół miało być lżejsze
[Hook]
Szymek, wiedz, że ja pamiętam go tylko, jako brata
I tak trzeba go pamiętać
Jako wariata, lepszego od tej bandy palantów
Nie trzeba szukać winnych
[Zwrotka 2]
Piszę te wersy jako list do wspomnień
I biorę pod uwagę, że to tylko w jedną stronę
Bo stamtąd raczej nie ma odpowiedzi
A wiedz, że ciężko było mi uwierzyć, B
Nie potrafię pochować pamięci, biwaków
I naszych pierwszych dziewczyn, akcji na poddaszu
U ciebie w domu, chociaż, to było przed rokiem dwutysięcznym
Potem to poszło już w niepamięć i teksty
Ale dam sobie rękę uciąć, że do samego końca
To było dla nas obu równie ważne
Do samego końca byłeś dla mnie tym wariatem
Który miał w sobie tą magię
Miałeś więcej cierpliwości do Wiktora, niż ja
A prawda jest taka, że to mój rodzony brat
Teraz młody nie jest szczylem już
I razem wspominamy tamten czas
Z bólem serca ale radością dusz, Bartek
Mam ich tu w bród, chodzi o wspomnienia
Chociaż [?] zabiera
A wiele dróg już nie prowadzi do celu
Za dużo głów z crew nadużyło tlenu
Chociaż ciebie już tu nie ma, twoja cząstka wciąż trwa
Wystarczy spojrzeć na twojego brata
Widzę w nim ciebie, ciebie ale wtedy jeszcze
Kiedy eliksiry nie odbijały się echem
Nie były lekiem na troski, a chore jazdy
To były błędy młodości, patent był prosty
Przychylić i się odbić, z wiekiem przyszło
Przychylić, by zapomnieć, że życie jest dziwką
Ta suka, jak nikt inny, potrafi nas omotać
Zaczaruje świat, przy czym popierdoli w głowach
Powykrzywia wokal tak, że nie zrozumiesz słowa
Życie to jedyna sucz uczciwa, którą kocham [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]