[Verse 1]
Znam gorzki smak jak zajzajer w budach
Gdzie nie wiem co gorsze, atmosfera czy obsługa
Kurwa, love story toczy się, ja toczę ból jak Syzyf
Bo ktoś podlewa róże, które marzną jak widzisz
Ciepło dłoni wznieca ogień w sercach
Lecz moje ciągle zimne są odkąd pamiętam
Czas zabrał barwy, nie widział nas kolorach
W słuchawce na zmianę cisza albo automat
I może właśnie dzwonisz, bo nie możesz wytrzymać
Lecz już za późno, bo tamten numer wygasł
I na pewno nie zastaniesz mnie tam, gdzie wtedy razem
Budowaliśmy spokojnie to co jebnęło nagle
Dziś nie ma uczucia już po obu stronach
Brak zasięgu to nasza wina nie operatora
I nie wiem gdzie Ty byłaś, kiedy mówiłem "zadzwoń"
Bo skończyło się na tym, że rzuciłaś słuchawką
[Ref. x2]
Jeżeli masz ten numer oraz środki na koncie
To dedykuje tytuł Ci, dlatego dzwonię
I zaraz się rozłączę, a Ty usłyszysz sygnał
Więc powiedz coś zanim podzieli nas cisza
[Verse 2]
Wieczorami na piździawie, dookoła biało
Rozmawialiśmy dużo, widywaliśmy się rzadko
To już chyba nie był związek, raczej chory układ
Bo uczucie zgasło w rękach nam szybko jak szluga
Gubię pierdolony sens, bogatszy o blizny
Żeby zresetować duszę nie potrzebuje liny
Może tylko Cię wyśniłem, lecz nie daruję sobie
Że nie walczyłem dalej będąc pod telefonem
Wystukując numer w budce czy starej Motoroli
Czekając na wiadomość, słuchając Twojej poczty
I mało mnie interesuje co Ty z tym zrobisz
Choć oboje wiemy, że żadne z nas nie zadzwoni
Chciałem naprawić błędy, z marnym skutkiem
Bo albo są szczęśliwe, albo zmieniły numer
Wiem, że zaraz się rozłączysz Ty albo Ty
Bo chyba Cię zatkało skoro nie mówisz nic (już)
[Ref. x2]
Jeżeli masz ten numer oraz środki na koncie
To dedykuje tytuł Ci, dlatego dzwonię
I zaraz się rozłączę, a Ty usłyszysz sygnał
Więc powiedz coś zanim podzieli nas cisza