[Zwrotka 1: Turas]
Od jutra wszystko zmieni się, myślę "dłużej nie ma sensu"
Żyć każdym dniem na spontanie, często bez snu
Początek, szósta rano, cisza, spokój, kimam dalej
Do roboty na dziewiątą, później raczej wstaję
Około jedenastej otwieram moje oczy
Zmęczone dosyć, efekt ostatniej chmurnej nocy
Ogarniam, z łóżka wstaję, nastawiam pyszną kawę
Jak zawsze, mocna z mlekiem, w tle lecą fresh wokale
Sprawdzam jeszcze raz, w lepszym stanie nagrywane
Jak zwykle gęsta story na Śródmiejski Joint i zamęt
Do pracy na dwunastą, choć głowa pęka bardzo
Na FB już się czają, szatany, znów to samo
Byle do szesnastej, pach, pach, studio, joint
I tak dopóki nie zasnę
Myślę, że już nadszedł odpowiedni czas na zmianę
Myślisz, że tak będzie? I tak się to nie stanie
[Hook: Pajac]
Odmawiam dziś wódy, ziom, i innych specyfików
I może rzucę fajki, w końcu wytrzymam bez dymu
Poprawki w scenariuszu, nie od jutra, od zaraz
Bye, bye, żegnam sens bo źle znoszę rozstania
[Zwrotka 2: Pajac]
Zrywam z piciem, to motto mam gdzieś w głowie
Na drugi dzień, gdy dzień wcześniej sieję patologię
I nie wiem czy to mądre ale serio mam dosyć
Bo siedzi we mnie zwierzę, choć niekoniecznie krokodyl
Może zaćpałbym się na śmierć, tak raz, bez odwrotu
Całe szczęście, że potrafię trzymać dystans do prochów
Fejs kradnie mi czas, czyli pieniądz, tak po prostu
W tym roku będę chciał w końcu wcisnąć wyloguj
Rzuciłem pracę i to nie był żaden kaprys
Bo zajebiście było, ziom, do pierwszej wypłaty
Teraz szukam wciąż, szukam jej, gdzie jest kurwa mój szmal?
Fakt, że się ogarniam pewnie wrzucę na facebooka
Odmawiam dziś wódy, ziom, i innych specyfików
I może rzucę fajki, przecież wytrzymam bez dymu
A tak serio to nic z tego, z planów została plama
Możesz mówić co chcesz ale źle znoszę rozstania [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]