[Zwrotka 1]
Nigdy nie chcialem byc popularny, życie jak na polu walki
Każdy ma jakis cel, ale niekażdy wie jak tam trafić
Daj nam blanty, tu wolno palić, sram na szmaty niech ciągną pały
W szkole chodziłem na wagary, a nie wyniosłem nic z niej prócz trawy
Dobra zabawa jest jak wychodzisz martwy
Mam oczy zmęczone i brudne najki, bluzę z kapturem i w sumie jakiś
Martwy się czuję, nie mam energii, poza tym nie lubię
Marnowac dni a marnuję, nie kocham ich, a żałuję
Że nie robię czegoś więcej, nie mogę żyć tak i nie chcę
Sumienie wysysa krew ze mnie i nowe blizny na ciele
Jak nowe zmysły, jak krzyk myśli, jak szepty ludzi co tutaj przyszli
Nie lubię niczego i wszystkich, nie lubię wyścigu myśli
[Refren x2]
Słyszę szepty, nie chcę z nimi gadać, nie mam na to energii
Chwytam noce, one wypadają mi z ręki
Choć jestem piękny, już mylę ścieżki
Wiele rzeczy mi ginie, bo tylko
[Zwrotka 2]
Czuję ich oczy na sobie, czarne źrenice, czerwone białka
Życie jest długie, ale nie rozumiem jak jego jedynym kolorem fazka
Nie musisz być anonimowy, żeby się przyznać, że źle robisz w życiu
Nie wiem jaki śmiec z ciebie, jak jesteś szczery tylko po piciu
Nie ma co się żalić jak tripa masz w głowie, tylko marnujesz zdrowie i czas
I wszystko co będą gadać o tobie, to to że jesteś cipa na strzał
Mam szczere intencje, jak mówię spadaj, nie wierzę ofermo jak zgubiłes jaja
W ogóle nie ma co się zastanawiać, nie podam ci ręki i nie pozdrawiam
Szkoda marnowac swoje chwile, bo to są jedyne chwile
Nic się nie dzieje dwa razy, tylko raz sie żyje i to mnie nie zabije
Staram się robić, co miłe i stawiać kroki olbrzymie
A jak będzie sprawdzi czas nas i tyle
[Refren x2]