Jak Achilles podbijam se Troje, na szczycie stoję
Patrzę w koło to wszystko jest moje, to wszystko jest moje
Czuje się tutaj jak ja bym był Bogiem, jak ja bym był Bogiem
Biegnę po wszystko co dzień mi da, a daje te [?]
Suki solowo wbijają se w gruzy, ey. Mnie to nie nudzi, ey
Patrzę na budzik se, życie to luzik jest
Życie to gruzik jest, ja wpadam po cash, ja pale se kush
Kiram ze stów. Życie ze snów, Ty życie jak szczur
Życie mnie bawi, bo zipie. Ludzi skreśla mi życie
Nie znam Cie typie, ja palę i palę, Ty odpalasz shishe
Karta kreśli Ci życie, odpadasz typie
Na ludzi nie liczę, bo żaden nie dzwoni jak przegrywam życie
Nie jestem swagerem, nie jestem sadboyem, nie jestem sadboyem
Siedzę na dupie i pale se dżoje i pale se dżoje
Idę przed siebie i walczę o swoje, i walczę o swoje
Jak Achilles podbijam se Troje, podbijam se Troje
Mój skład to rodzina, mój skład to familia
Dziwka, dziwka chciała coś szczekać, ale nie powinna
Miałem rozjebać no to jeszcze chwilka
Macie Scoobyego, to nie zwykła psinka
To wali po bani jak waliłbyś litra
Mam potencjał, więc go wykorzystam
Ostry jak brzytwa, Scooby to przykrywka
Teraz kurwa kwit mam, zabijam jak Hitman
To dla mnie rozrywka, to dla mnie rozrywka
Walczę jak na bitwach, towar do kiermany kitram
Czekasz kiedy wyjdzie płytka, czekasz kiedy wyjdzie płytka, czekasz kiedy wyjdzie płytka
Ziomy podają to pale to, pale to, pale to, pale to
Poczekaj, poczekaj, poczekaj, poczekaj tylko dopalę to
Nie ufam Ci, nie ufam im, w ogóle kim oni są?
Wypuszczam dym i leci ponad chory horyzont
Ty zapamiętasz moje imię i zapamiętasz Ordine
Ty chcesz pojedynek, to co reprezentuje tu nie jest wątpliwe
Cały czas węszę i węszę i węszę i węszę i węszę za sosem
Mam spojrzenie węższe, Ty jesteś wężem nie nazwę Cie ziomem
To gówno płonie na blokach i płonie i płonie i płonie na klatkach
To co mam na głowie to nie snapback
Tamci nie są tu, nie będą tu, a być mogli z nami
Dziś palę za tych co nie są z nami
Trzydzieści złotych ponad chodnikami