Americano, pseudo po tacie Handlował waflem na plaży w Juracie Miał cztery budki z hamburgerami Jak była draka, cała sala szła za nami Skąd mam Wranglery, heh, pyta się ona Ja się uśmiecham i mówię: Baltona Weź daj mi rękę, słodka jak z miodu Wezmę cię w aucie na sto różnych sposobów. Pół żartem, pół serio mówiło się o tym, że Franek Kimono jest jednym z protoplastów polskiego hip-hopu. Już bowiem w 1983 roku Piotr Fronczewski w swoim szemranym przerysowanym wcieleniu błyskotliwie deklamował do dyskotekowych beatów. Ponad 20 lat później raperzy z TPWC postanowili zaprosić mistrza i w równie żartobliwej konwencji nawiązać do czasów cinkciarstwa, trwałych ondulacji i peweksowego szpanu rozsmakowując się w socjalistycznej siermiędze. Słynący z niewybrednej elektroniki Robert M przygotował beat, zaś obeznani z różnymi obliczami miejskiego folkloru dysponujący głosami idealnie pasującymi do takiej konwencji raperzy na luzie podeszli do tematu. Wynik? Wielki hit idealnie wpisujący się gdzieś między „Mydełko Fa” Marka Kondrata i „Bożenkę” Braci Figo f*got. Umieszczone w refrenie „będę brał cię w aucie” z powodzeniem funkcjonuje nadal w języku, niczym zawdzięczane Frankowi „po dobrej wódzie lepszy jestem w dżudzie” czy „kto nocą smaruje, ten bak zatankuje”. Nie można zapomnieć o utrzymanym w duchu przaśnych eighties'ów wideoklipie. Nie dość, że prócz Fronczewskiego na planie pojawia się Stefan Friedmann, to jeszcze jego syn pod pseudonimem Fred dostarcza najlepszych wersów w całym kawałku