Rok 2071, światem rządzą korporacje
Wojna o wpływy na każdym szczeblu, batalia o dominację
Podczas Wielkiego Incydentu wszystko się pozmieniało total
Pożyczyłem trochę sprzętu, żeby postawić własny portal
Sam wiesz, jak jest – nie ma wzlotów bez upadków
Przewidywalne zyski spadły z deszczem wydatków
Powtarzasz to kolejny raz – moje życie to bieg na czas
W maratonie, na którym krach, mała, krach niezliczony w kosztach. Począwszy od „Duszy podziemia” z 2000 roku każda właściwie płyta wrocławskiego artysty korzystającego z pseudonimów Jarosz, Roszja czy ostatnio Tomasz Andersen wyprzedzała swoje czasy. O ile jednak ludzie mediów – od Druha Sławka, przez Tymona Smektałę, po Daniela Wardzińskiego – chwalili, Afro Kolektyw zaprosił na swój materiał, a Marek Gluziński reaktywował Blend tylko po to, by Andersena wydać, tak publika pozostawała niezainteresowana. „Krach” jest właściwą wizytówką konceptualnego krążka „Wbrew wskazówkom”. Przede wszystkim stanowi odpowiedni zaczyn alegorycznej fabuły opartej na fantastyczno-naukowej Dickowskiej pulpie, ale również ukazuje niewymuszoną
Przebojowość, świetne wyczucie melodii w głosie i niechęć do ograniczania hip-hopu czymkolwiek. W kawałku poczuć można wibrację twórcy, który wraz z producentem Lu (jako Sfond Sqnksa) poczynił pierwsze w Polsce kroki na polu samplowanego p-funku, szczęśliwie jednak zamiast strumienia świadomości mamy lekką, aczkolwiek utrzymaną w ryzach narrację. To kreatywność bez egzaltacji, wyprawa od Clintona do Deltrona i z powrotem