Tomasz Iwanca, ur. w 1986 roku, w Rybniku. Raper i producent muzyczny, zwolennik brzmień boombapowych i stylu rapowania łączącego elementy raggamuffin i rapu. Zaczynał jako nastolatek od prowadzenia imprez hiphopowych w rodzinnym mieście. Działając w podziemiu, współtworząc składy Po-3na Rożnica (później Czwarta Zmiana) czy Wolność Słowa, ale też próbując na własną rękę, przygotował trzy nieoficjalne wydawnictwa, zaś dzięki wygranej w konkursie WhiteHouse wystąpił na albumie „Kodex 3: Wyrok” (2007), co zapoczątkowało jego karierę w głównym nurcie polskiego rapu. Oficjalnym materiałem „O.R.S.” zadebiutował w 2009 roku. Teledysk „Spiesz się powoli / Nowa fala” zyskał na YouTube ponad 10 milionów wyświetleń, zaś „Na szczycie” nieuchronnie zbliża się do imponującej liczby 40 milionów. Do dziś Grubson nagrał w sumie trzy legalne płyty. Druga, „Coś więcej niż muzyka”, zdobyła status platynowej, zaś trzecia, stworzony wespół z DJ-em BRK „Gruby brzuch”, dotarła na sam szczyt zestawienia OLiS. Raper słynie z niskiego, chrapliwego głosu, warsztatowej biegłości, pozwalającej podkręcić tempo wyrzucania słów, i specyficznego poczucia humoru. Występował między innymi z Vieniem, Kastą, EastWest Rockers, Junior Stressem, Rahimem, Miuoshem, dAbem i Jamalem. Współtwórca kolektywu 3oda Kru. Członek Super Grupy, do której należą także donGURALesko, Waldemar Kasta, Tede, Miodu i producent Matheo
Muzyczna przygoda Grubsona rozpoczęła się wcześnie, bo już w wieku sześciu lat. Wszystko z powodu starszego brata, który był lokalnym aktywistą i DJ-em prowadzącym w Rybniku imprezy hiphopowe. Tomek często towarzyszył mu podczas wypadów do ciotki, u której można było zgrywać z kablówki na VHS kolejne odcinki „Yo! MTV Raps”. Podczas sesji z tym kultowym programem przyszły raper odkrył swoje pierwsze ulubione zespoły: Public Enemy, A Tribe Called Quest i De La Soul. – Pamiętam, jak podziwiałem brata, gdy wychodził wieczorami grać imprezy. Marzyłem o tym, by być taki jak on. Razem z kolegami spotykaliśmy się u niego w pokoju i układaliśmy swoje playlisty, zgrywaliśmy kawałki na kasety. On zawsze miał różne rarytasy, niesamowite winyle – wspomina raper. W pamięci ma jeszcze jeden obrazek z tych wczesnych lat. – Pewnego dnia u nas w domu pojawiło się trzech łysych chłopaków, dwóch rapowało, jeden był DJ-em. Jeszcze nie wiedziałem, że to Kaliber 44, koledzy mojego brata ze szkoły w Katowicach, ale właśnie wtedy po raz pierwszy spotkałem Feel-X-a. Powiedział do mojego brata mniej więcej tak: „Jak twój młodszy brat podrośnie i zacznie sam rapować, to odezwij się do mnie, wiszę ci kilka beatów” – opowiada Grubson. Feel-X rzeczywiście wysłał po latach podkłady, ale niestety zostały przejęte przez inną ekipę, toteż Iwanca muzykę przygotowywał sobie sam. Zapętlał fragmenty utworów i przegrywał je z kasety na kasetę. Na początku wolał być producentem, rap przyszedł potem. – Mam nawet jakieś pojedyncze kasety z tego czasu. Jeśli chodzi o barwę głosu, to sam siebie już nie poznaję – śmieje się artysta. Gdy brat wyjechał do Wielkiej Brytanii, Grubson przejął po nim miejsce za gramofonami. W międzyczasie szlifował wokal i produkowanie beatów, do którego wykorzystywał wówczas komputer kumpla. Spotykali się w piwnicy, mieli do dyspozycji stary gramofon Unitra. Z czasem okazało się, że ich bardzo amatorskie, przeznaczone dla kolegów z osiedla nagrania wyszły poza okolicę, dotarły do innych miast. Zaczęły się propozycje koncertowe, ktoś wrzucił numery do sieci, ludzie zaczęli pytać o Grubsona. Początkowo występował w śląskich klubach, snując pierwsze plany nagrania oficjalnego debiutu. W perspektywie była współpraca z Markiem „MMF” Bogdańskim z Dreadsquadu, potem wrócił temat współpracy z Feel-X-em. Skończyło się na mixtape'ach i nielegalach. Prawdziwym przełomem okazało się jednak wysłanie wspólnego kawałka z Junior Stressem na konkurs zorganizowany przez WhiteHouse. – Numer, który wówczas wysłałem, pierwotnie powstał do zupełnie innego beatu, przygotowanego przez Puzzla. Pamiętam, że była wówczas spora spinka czasowa. Miałem się spotkać z Junior Stressem w studiu w Katowicach, ale niestety koszmarnie się rozchorowałem i nagrywaliśmy wszystko osobno i na szybko. Jednak okazało się, że chwyciło i zostało dobrze przyjęte – zdradza kulisy powstania piosenki „Siła z pokoju” Grubson. Stała się przebojem, powstał do niej klip, a całe zamieszanie wokół niej sprawiło, że artysta już na dobre wyszedł z podziemia. – Zadziałały dwa czynniki. Każdy, kto wówczas słuchał polskiego rapu, znał „Kodex”, wiedział, kim są Magiera i L.A., ja sam znałem obie ich wcześniejsze płyty producenckie na pamięć. To było niesamowite trafić na trzecią część. Stałem się szerzej rozpoznawany, bo ludzie wreszcie zobaczyli moja mordę – śmieje się Grubson
Ten jeden występ przypieczętował dalsze losy rapera. Album, nad którym pracował przez cztery lata, niemal w całości nagrany w domowym studiu, musiał zostać przygotowany od nowa, już w profesjonalnych warunkach – w warszawskim studio należącym do Mista Pity. Płyta „O.R.S.” wydana została nakładem MaxFloRec i ujrzała światło dzienne w sierpniu 2009 roku, a promujący ją singiel „Na szczycie” stał się przebojem. Album zawędrował na trzydzieste siódme miejsce listy polskich bestsellerów. Grubson pokazał, jaka siła tkwi w muzyce z Rybnika. Wszyscy dowiedzieli się, czym jest styl ruffneck po polsku. – Dla mnie ruffneck to jest coś, przy czym nie można nie ruszać głową i ustać w miejscu. To jest to, co czułem sam, gdy słyszałem Da Bush Babees i KRS-One'a. Ruffneck to raggamuffin z ciężkimi boombapowymi beatami hiphopowymi. To jest to, na czym się wychowałem, i to, co chciałem robić – mówi Grubson. Raper zawsze pamiętał o korzeniach. Utwór „NieMaToJak” dokumentuje starania chłopaka z niezbyt bogatego domu, w którym długo nie było pieniędzy na komputer, o dobrej jakości sprzęcie do produkcji nie mówiąc. Ciężka praca i mnóstwo kombinacji zaowocowały tłustym, an*logowym beatem w stylu lat 90. – prawdziwym powodem do dumy
Nad kolejna płytą Grubson pracował już inaczej. Debiut podsumowywał, bilansował, za to „Coś więcej niż muzyka” (2011) to nowa energia i większa kreatywność w manifestowaniu eklektyzmu gospodarza. Nie bez znaczenia było miejsce powstawania albumu, czyli Studio Kurnik prowadzone przez Bartka „BRK” Kochanka. Grubson poznał się z nim już wcześniej. Nić porozumienia zawiązała się, gdy razem koncertowali. Co więcej, sam raper miał też inny komfort pracy i mógł nagrywać, kiedy chciał. I tak ostatni numer na album został zarejestrowany w sylwestra. – Z „Coś więcej...” jest tylko jeden kłopot. Powstał zbyt szybko, byłem zbyt zajarany i jest tam zbyt dużo utworów – mówi otwarcie Grubson. Na to samo zwrócili uwagę także recenzenci, choć koniec końców album został przez nich przyjęty pozytywnie. Daniel Wardziński z Popk**era pisał: „Nieważne, w jaki sposób ocenia się muzykę – przez pryzmat sk**sów, klimatu, różnorodności, elementu zaskoczenia, aranżacyjnego bogactwa czy przekazu – ta płyta w każdym wariancie wypada co najmniej bardzo dobrze. Grubson miesza śpiew z koncertowym darciem ryja, a rap w klasycznej wersji z toastingiem w najlepszej polskiej odsłonie”. Album docenili też słuchacze. Już dziewięć miesięcy po premierze sprzedało się ponad tysięcy egzemplarzy, co dało status platynowej płyty. „Coś więcej niż muzyka” znalazł się ponadto na drugim miejscu listy OLiS. Kolejny album Grubsona i BRK, ponoć najbardziej przemyślany spośród całej dyskografii tego pierwszego, łączący pierwiastki jazzu, funku, dubstepu i dancehallu „Gruby brzuch” z 2012 roku nie przebił rekordu sprzedażowego poprzedniczki, ale mimo to znalazł się na pierwszym miejscu Oficjalnej Listy Sprzedaży
Oprócz prac nad wydawanymi w pierwszym obiegu albumami i licznymi koncertami Grubson znajdował też czas na występy gościnne. – Z każdego takiego wspólnego nagrania jestem zadowolony, nieważne już czy to dAb, z którym zawsze chciałem mieć numer, czy taka osoba jak Wojtas z WYP3, czy wreszcie BRK z Jareckim, z którymi zżyliśmy się artystycznie. Każdy featuring to dla mnie wielkie przeżycie – mówi raper. Sporym wyróżnieniem było też dla niego współtworzenie projektu m.in. z Guralem, TDF-em i Waldemarem Kastą, jednak to z 3oda Kru, spontaniczną grupą powołaną do życia podczas tygodni spędzonych w trasie z takimi artystami, jak Bu, Metrowy i Jotoskleja Grubson nagrał w 2009 roku „Parchastyczny mikstejp”. Rubaszna ekipa mówi o sobie „parchy” i koncentruje się na odpowiedzi na pytanie, „jak wyglądałby hip-hop, gdyby zamiast w Nowym Jorku narodził się w Parzymiechach”. Grubson nie poprzestaje jednak na tym. Ma w głowie nowe projekty. – Oprócz płyt stricte Grubsonowych, na których robię swój ruffneck, chciałbym publikować coraz więcej dziwnych utworów. Mam taki projekt Grubsonmental, skoncentrowany na utworach instrumentalnych: dużo trąbek, dziwne bossanovy, elektronika. Uwielbiam mieszanie gatunków – przyznaje