Ciekawe, co wymyśli Medium na tej nowej płycie.
Myślisz, że za każdym razem ja wymyślam siebie? Myślnik.
To Duch Święty we mnie krzyczy, pytajniki.
On krzyczy nawet, kiedy mówię szeptem, wykrzyknik!
To skomplikowane odnaleźć schowane przesłanie w sobie.
No chodź, ja ci pokażę, kochanie, kopalnię, w której kopię.
To, co wykopałem, to skarb jest, kamień filozofów.
Syzyf prosił, więc odturlałem mu trochę... kłopotów.
We mnie żyje Jezus Chrystus, w tobie nienawiść, bracie.
Skoro Bóg z nami, któż przeciwko nam? Raper? Marcin Flint:
Miał Medium (obecnie już Tau) wszystko co potrzebne, by osiągnąć sukces – duży talent do produkcji i rap łączący charyzmę Magika z elastycznością Fisza, tytuł Młodego Wilka Popk**era, wsparcie O.S.T.R.-a i Tytusa z Asfalt Records. Poniekąd ten sukces osiągnął, bo żadna z jego płyt, w tym epka na znanych wcześniej podkładach, nie przeszła bez echa. A jednak postawa kaznodziei-neofity w połączeniu ze słabością do spiskowych teorii i aż nazbyt wyrazistych tez o charakterze światopoglądowym spolaryzowała odbiorców. „Traper” był strzałem w dziesiątkę, bo nie dość że utożsamiany raczej z hiphopową klasyką twórca sprawdził się w nowym dla siebie otoczeniu, wypadając lepiej od młodych gniewnych, to jeszcze pokazał, że ma to, o co trudno go było po płycie „Graal” posądzić – trochę dystansu do siebie i świata. Utwór przynosi kreatywną interpretację trapu (ale nie trap jako taki), flow atrakcyjny już nie tylko z powodów czysto hiphopowych, tylko po prostu muzycznych, i wiele błyskotliwych wersów. Erudycyjnie zakorzeniony w Piśmie Świętym dwuwiersz „Obrażasz Medium? Medium ci wybacza / 77 razy, dobry Jezu, co za boski punchline” powinien być wzorem dla adeptów sztuki rapu chrześcijańskiego. A cały „Traper” nauczką dla wszystkich, bo niezobowiązujący, służący promocji trasy koncertowej numer stał się sporym wydarzeniem.