Osiedlowy wywiad uruchomił wszystkie kontakty Około jedenastej znałem pewne fakty Późnym popołudniem wiedziałem już, kto ma dragsy A kto broń. W końcu dotarłem do pewnej Magdy Znasz ją, nie? Mniejsza o to Mówię jej: mam kłopot i że siedzę w gównie potąd I czy wie, czyją robotą jest ten kwas Ona mi mówi: „Daj mi czas” Po chwili wraca, mówi: „Pod ten adres raz” Jej facet wlazł, ale szybko wylazł Wyniósł go na butach jakiś jebany lowelas. IGS to przede wszystkim muzyk, a tylko trochę hiphopowy producent, autor trzech płyt któremu nigdy nie udało się osiągnąć sukcesu. Fokus to głównie raper, czasem geniusz – niestety coraz rzadziej, bo sukces stał się jego udziałem chyba trochę za wcześnie. Dobrali się panowie, trzeba przyznać. „Czas”, najmocniejszy punkt albumu „Alchemia”, szybko to pokazuje. Niby to normalny beat, ale afrykańskie bębny i zimne, odbijające się echem dźwięki jak ze ścieżek dźwiękowych filmów moralnego niepokoju zawieszają go w pół drogi między snem i jawą. Taka jest też opowieść Fokusa – kryminalna, ale też odrealniona rwana w swojej narracji, bogata w mocne, zapamiętywalne scenki, nie wszystko jednak wyjaśniająca. „Czas” dziwi, wciąga, zmusza do pytań, nie daje odpowiedzi. Jest odwiecznym tematem sporów w dyskusji na temat najlepiej opowiedzianej historii w polskim hip-hopie za głównym rywalem – co ciekawe, również nagranym na płytę producencką w ramach gościnnego występu numerem „Każdy ponad każdym” Sokoła – przemawia logika wywodu i równoległe prowadzenie wątków. Za „Czasem” – klimat całości i moc pojedynczych sformułowań. Co kto lubi. My polecamy narracyjny posiłek dwudaniowy