Swoją drogą idę, nie jestem betonowym androidem
Doceniam każdy wdech, celebruję każdy wydech
Każdy dzień, każdą noc, każde uderzenie bitu
Przebłysk nadziei w kopcu termitów
Każdy powie w magii, bo betonowe sarkof*gi
Dają znaki, a ty tego nie widzisz
To Gural i bit jak Geralt i Ciri
Pierdol kult pieniądza – to harakiri. Nagrywając w ramach duetu k**az Group, donGURALesko jawił się co najwyżej jako solidnyt rochę za bardzo zafascynowany amerykańskim rapem, budzący respekt posturą MC, który raczej powyżej pewnego poziomu nie podskoczy. Wydana w grudniu 2002 roku solowa płyta „Opowieści z betonowego lasu” była najlepszą kontrą dla wszystkich słuchaczy, którzy tak myśleli. Objawił się nowy, lepszy Gural – porażający charyzmą, siłą, doskonałym flow i nieban*lnymi skojarzeniami. To już nie było kserowanie wzorów rodem z zachodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych, tylko wyborne sprzężenie na linii Poznań (miasto artysty) – Wrocław (płytę wyprodukowała niezawodna wówczas, ciesząca się wielkim poważaniem i braniem ekipa WhiteHouse). Może Gural nie stał się jeszcze za sprawą debiutu szejkiem do czego w swoich rymach często aspirował, ale jedną z najciekawszych postaci na rodzimej scenie i numerem dwa w Poznaniu po Pei – to już na pewno