[Zwrotka 1: Mroku]
Tak się turystycznie składa jak leżak
Że mamy szósty poziom autodestrukcji
Żyję jak zwierzak, woli ani uncji
W pionie trzymają mnie dłonie i kości
Tu gdzie jestem wszędzie trafię, szczególnie do wieczności
Lecę w dół, jak ziemia z szufli, na stół jak piana z kufli
Jak rój świń na pole trufli, odpierdala znów mi
Chuchnij - A tło jak żmija się wije
Niech powstanie jak warszawskie kto wspomina pro mile
Niech powstaną umarlaki, dusze upadłe na ryje
Niczym sztylety baraki prują flaki tekile
Ślę życzenia świąteczne, przeżyj jeszcze chwilę
Żyć jest niebezpiecznie jak urodzić się na minie
[Refren: Mroku]
Lecę w dół, jak ziemia z szufli, na stół jak piana z kufli
Jak rój świń na pole trufli, odpierdala znów mi
Chuchnij - A tło jak żmija się wije
Niech powstanie jak warszawskie kto wspomina pro mile
[Zwrotka 2: Mroku]
Jestem rozbity jak namiot i mam narodowy rozjeb w głowie
Jakby zrobili mi nalot honorowy talibowie
Nie wyglądam na chorego, a mam pocięte serce
Gdybym mógł żyć bez niego ścisnąłbym jak mięte w ręce
Bo jak skok w zwyż kontakt z ziemią tracę
Nie wiedziałem po co stałem jak krzyż pod pałacem
Nieraz padałem na ryj, wcześniej kolana jak jeniec
Wiele imion mam jak legion, od chama po straceniec
Idę w deszczu, w płaszczu jak androidów łowca
Często żyję na niby jakbym czytał brukowca
Jem mechaniczną pomarańczę i śni mi się owca
Więc nie licz na mnie, lepiej licz do tysiąca
[Refren: Mroku]
Lecę w dół, jak ziemia z szufli, na stół jak piana z kufli
Jak rój świń na pole trufli, odpierdala znów mi
Chuchnij - A tło jak żmija się wije
Niech powstanie jak warszawskie kto wspomina pro mile