[Intro: Mimi]
Śmiało możesz zacząć, nie bój się
Nie powiem nie, jestem białą kartką
Zapisz "mnie nie można mieć"
Zapisz "mnie nie można"
Napisz "nie"
[Zwrotka 1: Spinache]
Urodziłem się wolny, wolny brałem pierwszy wdech i dałem pierwszy krzyk
Chwytałem życie niepokorny i głodny, czułem że nie zatrzyma mnie nikt
Przebłyski, każdy w innej roli mnie obsadza
Piszą dla mnie scenariusze, żaden z nich się nie zgadza z tym, co moje
Szukałem czasem po omacku drogi
To podboje, klęski, skutki, wojny - chcą mnie dobić
Na nogi wstaję szybko, obraz zamazany
Nie wiem czym z rękawa sypną, może sól na świeże rany
Film do tyłu przewijamy strobo szybkie lawinowe zmiany
Rozpoznaję kogoś, zaraz zniknie
Ten system rozpychał się powoli
Weź ogarnij własne życie zanim zaczniesz mnie szkolić
Rozwijał się od środka bezszelestnie
Na zewnątrz równocześnie budował pancerz presję jak Venom
Marvela, nie ten z rap katalogu
Symbiot chwyta żywiciela, tworzę armię underdogów
Milcz, nie pytaj i poprawnie wszystko rób
Wcinaj swoją pajdę grzecznie, każdy krok by the Bóg
Mamy format i wolna jednostka, tym regułom nie sprosta
Prosta sprawa, nie możesz tu zostać
Rozwój siebie? My takich postaw nie wspieramy
Jaka wolność? Odstaw. Nie? To się żegnamy
Chuj z wami, opiniami, mam swój przelot
Nieoszlifowany diament, [?] zanim przemielą
Wynurzyłem się na chwilę oddech złapać
W sumie mi to lata, wiem że japy będą kłapać
Czas wracać, bo im mocniej się wybijesz - tym mocniej ciągną w dół
Slajd po betonie ryjem
Kolejna próba, na pierwszy rzut oka "spoko, wchodź, może się uda"
W środku syreny wyją "pierdol to"
Myślą, że mnie mogą mieć na własność, łakomie na mnie patrzą, faza gastro
Duszę się z dnia na dzień coraz bardziej, nie mówię otwarcie
Wierzę, że gdzieś awaryjnie wyjście się znajdzie
Nie tak szybko, masz przeżyć to wszystko
Przychodzisz sam, odchodzisz sam, A do Z, pętla [?]
Znowu krew mnie zalewa, resztki lustra wbite w pięść, już dłużej rady nie dam
Patterny - nie widzę ich jeszcze, coraz bardziej oddzielny
Wspólna przestrzeń, wiem że sam tu jestem
Sam tu przyszedłem i to moje miejsce
Coraz bardziej grzęznę, wyciągam rękę, krzyczę, wołam
Ciszej z każdym słowem
Sam nie słyszę, komponuję dalej #Beethoven
Krąg zaklęty, już po ran n-ty próbuję wyjść
Obłona rośnie, potrzebny mi wentyl
Nie jestem sobą już, prawie nie poznaję typa
System się rozpycha tak, że ledwo oddycham
Czas się wyrwać, uwolnić, równowagę odzyskać, biec
Koktajl, iskra, mnie nie można mieć
Grubo się mylisz jeśli myślisz, że to proste jest
Dobrze żyli, pracowali, teraz leniom nie chce się
Kiedyś tyli, teraz chudną, pewnie wiedzie im się źle
Pożałują tego że, porzucili naszą grę
Mnie to nie boli, wolę żyć tak niż w niewoli
Wolę dostać wilczy bilet niż bilety do kontroli
Regulacje i rozkazy, polecenia, nacisk
Nosił wilk kilka razy, kiedyś sam zobaczy co stracił
Joni Mitchell nie kłamała, ja doceniam to co jest takim jest
Hałas, ciszę, global niszę, kliszę, świeżość
I gdy to piszę, to czuję moc z tego
Mimi!
[Outro: Mimi]
Bez mrugnięcia okiem
Jutro w windzie minę Cię
Możesz śmiało podejść
Jeśli chcesz
Mnie nie można mieć
Zapisz "mnie nie można"
Napisz "nie" [Tekst - Rap Genius Polska]