Ja tu robię w tej tancbudzie za barmankę I się nudzę, ale jakoś nigdy z Frankiem Witaj bracie, agregacie, jest możliwe, że go znacie Tego zwierza, straszliwego nietoperza W tej tancbudzie robi na etacie sępa Tyle jego co wymęczy i wystęka A za Frankiem cztery fanki z okolicznej budowlanki Pierze jeżą i co powie to mu wierzą Franek to jest szatan, Franek to jest szatan Pół Belmonda, pół wielbłąda, made in Japan Ekstra klasa, brat cioteczny Savalasa Czyli krótko w wielkim jaju małe żółtko Dla piszczących małolatek mistrz karate Napędzany prądotwórczym agregatem Kiedy zacznie ćwiczyć pady to ze śmiechu mam zajady
A przy rzutach to już można umrzeć w butach On tekuonda uczył się od Jamesa Bonda Coś przypadkiem w dekaefie raz podglądał Finezyjne ciosy Klosa, małym palcem w dziurkę nosa A po cherry zna jedynie pad na plery Franek to jest szatan... Kiedy Franio da już bardzo ostrą banię Wtedy trzeba troszkę ostrzej mówić z Franiem A jak się wykaże Franek to i bilet na poranek Oraz krówkę i miętową balonówkę Jak po sobie Franek ładnie pozamiata Bo mu nie dam więcej grać na automatach A jak Franek nie posprząta to postawie go do kąta Huknę w głowę i zabiorę kieszonkowe Franek to jest szatan...