Wciąż ta sama postawa czyli nie bierze mnie na szpan Po śmierci w grobie nie zostaje, bo bierze mnie nasz Pan Duchowy nokaut to spoczynek Duchu, będziesz sam spał? Pada ludzi tuzin, bang bang Ducha masz strzał Płaczesz, Bóg oczyszcza, nikt nie powie jaki mazgaj Niewzruszeni to najczęściej Ci co chodzą w maskach Na koncertach jestem tłem, więc memu Panu klaskaj Życie grą planszową, bo Bóg znowu stawia na start Łaska to wieczna promocja, zawsze za darmo Skrucha być tu musi, za grzechy Panu rzec pardon Wielu jakby głusi na ten chrześcijański żargon Głosze Słowo nawet kiedy wychodze na balkon Uuuu, dzisiaj biegam w chrześcijańskim gronie Tak jak kiedyś kłade na kozaków swoje dłonie KO, Duch dotyka, zioma serce płonie Bożki do śmietnika, opuszczajcie trąby słonie Bo szczęście mam tylko w Tym, który zasiada na tronie Adwersaż, jest w wersach, tego, który zowie się Słoniem Majaczy jakby co dzień przed snem upajał się boniem Bez wróżbity Macieja, wiem po której są stronie I dociera to do mas o nie, masz dłonie No to teraz, może zważ ziomie, zważ ziomie I nie chodzi tu o gra** ziomie, gra** ziomie Ale wkładaj w ręce twarz i proszę pogadaj z Bogiem Modlitwa, dzięki niej, zły więcej już nie wygra Głos Pana, jak w rękach Dawida Harfa czy Cytra Bogaty w Duchu, nie zatapiam swego wzroku w cyfrach Więc nie dbam o to ziomuś czy może na giełdzie dziś krach Pan nas powołuje byśmy byli jedną z przypraw Grzech cię pokonuje, ręka ciach i oko wydrap Szaty masz splamione jaki Vizir, tylko w krwi prać
On przelał ją na krzyżu ona z grzechu Cię oczyszcza Jezus w każdym wersie, czytaj rap, który jest Pasją Do przedsionków weszło światło, odkąd nie ma zasłon Paruzja, Bóg obecność sprawdzi, czy zobaczy las rąk Jest mi ciągle mało Go, mam duchowe gastro Astrą czy Kią wjeżdża na dzielnice Patrol Widzą mnie w dresach, w głowie myśli, diler, mam go Wszystko się zgadza panie władzo nawet mam broń Miecz obosieczny, może mnie pan za to zamknąć Bo na prawdę nakładane pęta są już dawno Mą nazwą MC Farmer, znowu sieje ziarno Na koncertach robię znaczek najka swoją wargą Ewangelia jest duchową strawą, niech się karmią Po co mają staczać się w dół, życie deską Burton Życie wieczne za to w raju nie zapłacisz kartą Znasz Mara, wiesz, że sam szalał Tam z dala od Pana, gdzie się sam kalał Za pana szatana miał, a to był sam marazm Byłem w undergroundzie, zaliczyłem sam kanał Jestem w undergroundzie i wciąż słyszę sam banał Chce być tak biblijny, że wciąż chodzę w sandałach Mam zamiar być jak bilbord Boga reklama Wieczny bilet, więc nie złapie mnie już pan kanar Wyczekuje przyjścia Pana wkroczy w fanfarach Czytam Słowo Abraham, Izaak, Sara Duchowa pieczęć to znak wylany w darach Zakładam na me rękę zegarek z rana Bluza masa, a w nią wszyta jest bandana Nie zakrywam swojej twarzy tak jak Maskara I nie straszne mi gdy przyjedzie do nas Arab Strata ciała w porównaniu do straty duszy to rzecz mała