Mój styl osiada na tobie jak para na lustrze ziomek
Wystrzelam jak korek jestem wszędzie jak gdybym był oobe
Zmęczony monotonią, wreszcie pora na powstanie przeciw sobie
Wichura na mieście, zgadnij czyja to sprawka ja umywam ręce
Nie kumam tej pokory,myślą że mają mnie na oku, mam ich na wędce
Pale za sobą mosty, gotowski wkurwia się, dostrzegł mnie nareszcie
Tau nie dowierza, boga nie ma już na nowo się do mnie przymierza
I've been watching you, h*moerotyka, chcą kąsać mnie #eurydyka
Stoję na progu podasz mi rękę? stoję sztywno, będziesz a klęknę
Na pewno w tym sęk jest, nie wadzisz mi, nie potrzebuje dopingu
Włączam telewizor, znalazłem eureka! naga szata nie wadzi, mogę wybiegać
Jestem na językach, oczy na mnie skierowane, trip się zaczyna #obłąkanie
Chwytam zachwyt, ciężko to przełknąć wiem, oczyszczę twoją dusze
Płynę po bicie, dla wacków to jak waterboarding,myślą że toną
Ja pod sk**ami osłoną nietykalny astronom poza idiotów kontrolą
Dla bliskich oporą dla wrogów przestrogą pomyśleć se mogą że idę złą drogą
Ze swoją załogą te majtki tu mogą już kurwa utonąć, aye aye captain