[Zwrotka 1: Eripe]
To moja droga na szczyt, wszystkie oczy na mnie choć
Wiele osób chętniej widziałoby mnie tu na dnie, chcą
Złapać mnie w sieci, za bardzo kocham wolność
Ciągnie mnie do góry, oni próbują mnie ściągnąć
Nie mogą zrobić nic mi, bo mnie dźwięk broni
Oni boją się gdy to słyszą, to dla nich dźwięk broni
Jest po nich i mamy jeden do zera. Pytasz kim są oni?
W sumie nieważne, bo nawet jak nie wiem to strzelam
I jebie mnie cena jaką mi tu przyjdzie zapłacić za życie, bo sam je wybrałem
I czasem czuję, że najlepiej się umiem zatracić w muzyce, to dla mnie jest darem
Albo przekleństwem, przez resztę skreślony, kreślę te zwroty
A póki co z tego mam wiecznie kłopoty
Jak piszę to słyszę głosy, ciekawe co który mi tu dzisiaj szepnie
Jeden mi mówi, że mam dobre chęci, drugi, że to co piszę jest szpetne
Dla mnie ta szpetota to wybrakowane piękno
A dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło
Więc już wiem, co robię lepiej niż głosy w mej głowie
I czuję, że w końcu mogę przestać zamykać się w sobie
Otwieram klatkę i składam wypowiedzenie
To klatka piersiowa, z sercem na dłoni wychodzę z siebie
Wychodzę z siebie, ta, jak ektoplazma
Pierdolisz bzdury jak medium, to mi tu tętno wzrasta
Cisnę cię, ciśnienie wyrażam jak hektopaskal
Masz duszę na ramieniu? A mi tam gra ghetto blaster, b*atch
Wbijam w tani populizm i popularność
Choć nie gram popu jak Popek, to też chcę poczuć banknot
Żeby się lepiej żyło w kraju paradoksów
Niedługo tu pedofile będą za aborcja
Brak słów, nawinę na migi dzisiaj
Nie jestem bogiem, nie będzie mój syn mi wisiał
Jedyne co mamy wspólnego to, że kpimy z ludzi
Sorry Jezus, wolę żeby Biggie wrócił
Nie chodzi tu o wyznanie, wiary mi nie trzeba
Nie jestem jeszcze tak stary, testament poczeka
Zwłaszcza, że nie mam zamiaru tutaj odejść bez walki
Jak wymieniam grzechy to nie spowiedź, a przechwałki
Takie kawałki gram jak niezdrowe mam przemyślenia
Nie chcę by mi się ktoś kłaniał, chcę skłaniać was do myślenia
Mówią, że za dużo piję, myślę, że za dużo myślę
Pozdro Vinnie Paz w tej chwili, sam nie wiem co z tego wyjdzie
Mogę odpalić opium i znowu poczuć odium
Ale najlepsze jest to, że teraz stoję na podium
I patrzę z góry na drogę, którą przebyłem już
Każde starcie w którym nagrodą był jeden krok w przód
Nie wiem kto mógł mnie powstrzymać, ale zjebał sprawę
Choć jeszcze daleka droga to dobrze wiem, że dam radę
Nie jestem zwycięzcą jeszcze, ale nic to nie zmienia, bo mam mega ambicje
Z trzeciego miejsca na pierwsze jest blisko, a nie wybieram się nigdzie indziej
Dobrze pamiętam, że rap to rap, a życie to życie
Ale mówiąc o jednym tu mówię o drugim, więc do zobaczenia na szczycie
Elo