[Produkcja - Markuszynsky]
[Zwrotka 1]
Niewielu z nich wierzyło we mnie, szczerze
Mimo to pisałem więcej i lepiej
Dobrze wiesz co znaczy miłość bez wyrzeczeń
Niewiele więcej niż przypadkowy seks po imprezie
Waliłem głową w mur, na ramionach tynk nie łupież
Ja nie z tych co mogą żyć jakimś cudem
Czy jakoś tam żyć, muszę się wgryźć, czuje że ten syf to mój syf
Biorę za ryj główny strumień
Nie umiem wiele ale wiele dałem słów od siebie
Pokonałem bezszelestnie level i jestem pewien
Ta droga wiedzie mnie prosto na sam szczyt
Mogą pierdolić, oni nie wiedzą nic. [Young King]
Prędkość nabieram jak tlen w płuca, ile w nich sił
Chemia? Odpulam chyba, że między mną, a nim - Rap
Jestem taki sam jak Ty, czy ty, czy oni
Ale inny niż Ty ,czy ty, czy oni
Mają mnie jak na dłoni, ale nigdy w garści
Historia o pomocy, której nie uświadczysz
Wychodzę za linię, margines jest dla mnie celem
Jeśli niebo limitem, to lecę jak balon z helem
Liczą na moją pomoc, nie licząc się ze mną - spoko
Wymierzę policzek, rozliczenia zabolą
Każde słowo to owoc, zrywam z najlepszych drzew
Oni są zwykłą hołotą, patroszą suchy pień
Panoszą się, ponad to błoto muszę się wznieść
Ruszam głową, gdy oni bujają ten pusty łeb
Spadnie kilka głów z karków bez kręgosłupa
Chwile zwątpienia są zbyt ludzkie, nie odpuszczam
[Zwrotka 2]
Jest we mnie [głód], chcę więcej, to pewne już
Wciąż wierzę, że jeszcze dosięgnę chmur
Jeden chuj co tłum kupi, a co oleje
Nie chcę kolejnej groupies, tu chodzi o Ciebie
Być numerem jeden to chyba zbyt wiele dla mnie
Mogę być wodzirejem i podać Ci rękę w bagnie
Ale nie będę wieszakiem na produkty, kumaj
To jest dla nas zbyt ważne, by rżnąć głupa
Gdy duma zmusza by fruwać i nie patrzeć w dół
Nie myślę już o butach ile tu zmienia strój
Byłem igłą w stogu siana z ich głów
Teraz muszę być iskrą i nasieniem naraz, tu badam grunt
Tłum wznosi mnie, jak kwiat po długiej zimie
Cud dzieje się dokładnie tam gdzie go chcesz widzieć
Sam widzę ile daje mi inność
Nie mam nic do stracenia do zyskania mam przyszłość Tekst - Rap Genius Polska