[Verse 1]
Chciałby cię spotkać, jak w niemym filmie
Niewinnie, ty ślicznotka, w sukience w lilie
Miałabyś w oczach blask i buty na płaskim
I we włosach wstążki w dłoni książki
I na wiosnę płaszcz
Wszystko między nami działoby się cicho
I choć bezgłośne mówiłby za nas gesty
Mówiły oczy słowa takie, jak
Dotknij, przytul, pocałuj, pomału, wolno
Tak byśmy stali na moście późnym popołudniem
Lub na ulicy jakiejś nocą bezludnej
I wtedy zacząłby padać deszcz ciepły
Objąłbym ciebie tak, byśmy uciekli
Pojawiłby się napis: "final" albo "the end"
A jazzband zacząłby swoją melodię
Światła by błysły, a ludzie wyszliby, jak tych dwoje
Na samym końcu trzymając się za dłonie
[Hook]
Chciałbym cię spotkać gdziekolwiek, byle gdzie indziej
Gdzie inne rzeczy nie obejdą wcale ciebie i mnie
Gdzie będziemy ja, ty, to co między nami
A to, co nieistotne, zostaw za drzwiami
[Verse 2]
Chciałbym cię spotkać, jak w piosence sprzed lat
Słyszysz? To tylko o nas każda nuta i każdy fakt
Takiej piosence, co czas dodał jej smaku
Takiej klasycznej o dziewczynie i chłopaku
Co dzieje się wiosną, latem, nawet na jesieni
Byle bez puenty smutnej i żółtych odcieni
Takiej z uliczką lub hotelem w tytule
Co w tekście ma słowa nieużywane, czułe
Co ją śpiewa wokalistka zapomniana dawno
Nigdy nie była sławną, ale głos miała taki
Że jak ją puścisz z winyl'a, co trzeszczy
Stajesz się częścią tej jej opowieści
Wiesz, mi chodzi właśnie o takiego songa
Co z tych pełnych blasków dziewczyn rzeczy ściąga
A potem zasypiają ledwo zasłonięte
Wtulone w ciepło pościeli pomiętej