Zawyły chamy: - Bij gejów, mścij braci! A tak wyje cham, gdy rozum traci. Po nich ryknęli chłoptasie w brunacie: - Żyć tu nie damy żadnej czarnej szmacie! Następnie zrodzili się damscy bokserzy, Treserzy, co lepić chcę z dzieci żołnierzy, I dalej też ci, co krzywdzą zwierzęta, W końcu ci z Bogiem na ustach, A z gównem w sercach. Kroczy sól ziemi, W nogę noga. Kroczy sól ziemi, Tyle, że sól jest niezdrowa. Zstąpił więc Smok, gdy nerwów brakło, By z rezonem ogonem przegnać barachło.
Lecz lęgła się, lęgła się, lęgła się ćma, A i smocza cierpliwość granice ma. Tak pożarł hołotę, by wysrać pod lasem, Nie chadzaj tamtędy, byś nie wdepnął czasem. Kroczy sól ziemi, W nogę noga. Kroczy sól ziemi, Tyle, że sól jest niezdrowa. Bój się smoków, bój smoków się, Człeku o kurduplim sercu i radykalnym w łbie. Niekiedy marzy Smok o cichym kątku, Gdzieś pośród Wysp Przyzwoitego Rozsądku. Tam ludzie ludziom chylą nieba, I tylko wysp tych nie ma...