[Verse: Nadol] W sumie na jebatora mogłeś trafić lepiej Wary sklejone miodem rozklejam se mlekiem I gadam o bogactwach, w chuj w majk pluję Wbijam i kappę masz, ka-pujesz? Kasztany straty bo każdy kolczaty, ich biorę na klatę to strzepuję z klaty Jeden do dziewięć do dziewięć do dziewięć, spierdolony rocznik a sprzątam te graty Mówisz masz te przekminione zwrotki? Mówisz masz misz masz rozkmin których nie skuma w chuj polskich słuchaczy Nie powiem co to znaczy, jesteś ropuchą to kumasz rapuchów i w chuju masz hucza i tępe szmaty (kum kum) Ja wolę na ostro, więc jebać te tępe szmaty Mogą ciąć się, i tak się tym nie naostrzą znów te tępe szmaty A ci drudzy chcą być rap genius, chcą rozkminiać linie Ale wiedzą o nich tyle co parlament o Korwinie
Przekaz w panczach? niby to się dla was liczy? Każdy niby geniusz, a nic nie powiedzą #autystycy Znam elektroniczny szum, ziomków, mam pokaźne sk**e A ty jesteś w takiej dupie że na pewno już tam chuja wbiłem Wchodzisz im do dupy, w niej cię mają, to se wybacz A ja eksponuję się siedząc na dupie #NickiMinaj Prosta matematyka to liczenie że rozjebię strony Konkretny jebator, za nim ten kontrowersyjny Johnny Mam ten przejebany sztos który jest oknem na świat Wyjdź z okna, jak nie umiesz liczyć to se wróć na start Dosięgam dalej niż liczyli Billy z Gabem Pachnę dolarem jakby pionę bili z Gatesem Pachnę dolarem jakby z niego kokę wciągnął Nie kminisz czemu dolarem? bo mi kurwa wolno