Fabryka już się budzi Zasysa swoich ludzi Za chlebem i za solą Hej, hej, płacze nad swą do-lą Do góry na jodełki Do góry po widełki Maszyny dają tempo Dziś znów tracę sie-bie pręd-ko Bez szansy na szaleństwo Bez szansy, człowieczeństwo Bez szansy na cokolwiek To jest ro-bot, to nie czło-wiek Do dołu po okruchy Do góry rwać paluchy Do dołu po narzędzia Jak masz użyć bę-dzie-sz wie-dział Fabryka skonsumuje A potem Cię wypluje Przeżuje i wypluje Nie-po-trze-bny Bo niepotrzebny jesteś Fabryka się wymyka A młodzi już czekają Prze-bie-ra-ją Nogami po pieniądze Tak nędzne, że płaczące Takie uwłaczające Nie ma-my szans Na ile to, a tyle Wytrzymasz każdą chwilę Na ile to, a tyle Bez na-dzie-i Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans, o nie Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans Nie mamy nic do stracenia Bo tutaj się nic nie zmienia Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans Nie mamy nic na ladzie
Nie mamy nic na ladzie Nie mamy nic na ladzie Pu-kam, stukam, bęc, bęc, bęc - więc Nie mamy nic na razie Damy, co się okaże Sprzedamy w każdym razie Żryj, jedz to, co ci rzucono Tu pracy nie ma innej Jak nie chcesz, to nie przyjmuj Zęby wbijesz w paznokcie Bum, bum, bomba aż po łok-cie Nie mamy nic na raty Fabryka to nie kwiaty Zwierzęciem jestem stadnym Jes-tem niezaradny wie-lce Maszyny, obrabiarki Kilofy i węglarki Fabryka rodzi dzieci Swo-je prze-cież Nie widzę Ciebie blisko Nie widzę Cię daleko Smar oczy moje zatkał Do os-tat-ka Bez szansy na bieganie Stanowisko dostaniesz Agonia od narodzin Los stąd ro-dzin Nie mamy nic nad ziemią Nie mamy nic w podziemiu Nie mamy życia swego Szans ko-le-go Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans, o nie Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans Nie mamy nic do stracenia Bo tutaj się nic nie zmienia Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans