Niebo rodzi gwiazdy
Tkając je ze snów i marzeń
Z pragnień i lęków
Z zawiedzionych nadziei
Gwiazdy giną rozbijając się o ziemię
Niczym szklane urny drogocennych marzeń
Ich esencja zaś wsiąka w ziemię
Czyniąc ją wciąż chłodniejszą
Gdy zamarza więżąc na wieki
Widmowe ptaki pragnień
Gdy ostatnia gwiazda spadnie
Rozbijając się o ziemię
Jej fragmenty ulecą z wiatrem
Niosąc się w dal nicości
Gdy ostatnia gwiazda świtu
Okaże się zwiastować noc
Nie czekajmy więcej dnia
Po co wszak tak dręczyć duszę
Niczym ostatni śnieg
Tak ostatnia gwiazda biała
Opadnie z łabędzią gracją
By umrzeć w dusznej toni klęski
Niebo rodzi gwiazdy
Ziemia je zabija
Ziemia rodzi życie
Niebo je odbiera
Kruche serca ptaków
Lśniące w mroku świtów
Topnieją w mgnieniu oka
Pod ciepłem drżących dłoni
Ostatnia gwiazda świtu
Ostatnie ptaki marzeń
Ginące w przestworze życia
Jak ostatni śnieg
Bez wiosny