[Refren]
Stygmat, znak łamanych przykazań
Nie uczestniczymy w wyścigu o Graal
[Zwrotka 1: Kozim]
Nie mam wątpliwości, co do rodowodu ludzkości
Pochodzisz od małp, masz w sobie małpi odczyn
Kopiujesz błędy, przed którymi chcieli Cię chronić
Przodkowie twoi wiedząc, że ich konsekwencja boli
Otwórz oczy, a ujrzysz zbiór paranoi
łudzący, niby złoty, mamiący dla zaślepionych
Zakrawa o sarkazm stwierdzenie: „Być wolnym”
Bo umysł ludzki prosi o ukierunkowane tory
Demokracja stawia ponad wszystkie jedną twarz
Demonstracja sił trwa, a naród jak masochista
Słucha, by wybrać, kto ma wygrać, by słuchać go
Wciąż aktualna ta sama walka o tron
Myślisz jak małpa, a uważasz się za pana świata
W twych oczach wzrasta twoja postać wymniemana, ha!
Wyławiasz bogactwa cenniejsze od dusz
Z rąk wrogów za cenę setek żywotów
Jedynie durnie obdarzają wiarą słowa
Słowa władcy-kłamcy podane na tacy z złota
Wierzysz w lepszy byt? Odbicie od dna
A dla innych marzeń szczyt sięga pod to, co masz
Pierdolony paradoks, a przy tym autentyczny obraz
Punkt odniesienia nie pozna nigdy środka
Zmora to rosnąca moda na przepych
Autodestrukcja czeka was w konsekwencji!
[Refren]
[Zwrotka 2: Młody Goh]
Kim był nieznany żołnierz?
Tego z opowiadań się nie dowiesz, uwierz
Kamiennym napisom i historią naznaczoną krwią
Bo ona towarzyszyła przeważnie w walce o tron
Ile istnień w szarży pochłonął świst mieczy?
Kręgów tak zwanych „elitarnych” to nie dręczy
Pijąc wino na podobieństwo krwi, która ocieka ze złotych kielichów
Oszukując własne dusze twierdząc, że nie mają grzechów
Żaden z nich nie zaczynał jako piechur szarych szeregów
Władza to utopia, jestem po stronie buntowników, więc nie będę słuchał rozkazów
Wolność! Cenniejsza od złota, nie zrozumie tego najemna, opłacona hołota
Zgraja rządem omamiona po przegranej jako jeniec kona
Licz mistrz ma rację, cały świat zapłaci
Za głupotę i za nienawiść, za ignorancję i zawiść
A osocze unikatowej grupy jest cenniejsze od diamentów
Oczy kolą od plugawych, niehumanitarnych eksperymentów
Gdy mundury mienią się od męstwa orderów
Po bitwie nie zliczysz zasłużonych bohaterów
Równy rów, przed nim kompania dezerterów
I organizacja SS, która bez wahania kończy byt straceńców
W tych czasach aryjska rasa, zesłana na Ziemię przez samego szatana
Aż w końcu od Boga z rana dostał bana
Naga Nagasaki, kolejne martwe ssaki
Celowe działania czy w obliczeniach braki?
Destrukcja dokonań mitycznej Noego Arki
Teraz przed zagładą w 2012 ciarki
A wy dalej walczycie o piryt, zwany „złotem głupców”
I świecidełka podrabianej marki
[Zwrotka 3: KOny]
Żeby spijać złoty kielon jesteś gotów do zabójstwa
Lub do ludobójstwa, hekatomby podczas krwawego przywództwa
Najszybsza z dróg wiedzie cię po trupach
Gdy lud wypluwa płuca, ty lód wrzucasz do whisky
Na razie pij spokojnie, tylko się, kurwa, nie zachłyśnij
Bo jest bardzo prawdopodobne, że za czyny swe zawiśniesz
Chcesz rozpętać nową wojnę, żeby czerpać z niej korzyści
Podporządkować se wszystkich, dzieci, trzeba zrobić czystki
I nie muszę mówić, że stąpasz po gruncie śliskim
Bo nawet twoi bliscy mają chęć na twoje stanowisko
Przelewacie kielich krwi, spadną na was błyskawice
Deszcz zaleje wszystko, wy się, kurwy, potopicie!
W swoich Daciach, pałacach, co mają kolumny doryckie
Kość słoniowa na schodach, w alkowach łoże z baldachimem
I nie ważne, politycy czy mafia, bo tak naprawdę minister
Wykorzysta autorytet, by ochraniać kamorystę
Jak występek się opłaca oko przymknie Jezu Chryste
Jak dobrze, że mogę jebać system
W którym mafia ma kontakty z burmistrzem
Albo taki, w którym kacyk u władzy wysyła wojska na ulice
Pierdol to, niemoto, swoją matkę byś sprzedał za złoto
Bo kochasz bogactwo, brzydzisz się biedotą
Mimo to zło nie pomoże, byś dorównał bogom, władco
Ludzie zawalczą o swą własność
[Refren]