Tam, tam gdzie ręce drętwieją I tam gdzie wargi kaleczy Ci wiatr Gdzie wspinasz się po wysokich kamieniach Nigdy nie znajdziesz tam nas Co dokładnie nazywasz nadzieją I co znaczy dla każdego z was Wystarczy w rozpalonych płomieniach Choć na chwilę zanurzyć czas Tam gdzie już nic nie ma Zapuścimy korzenie I znów Zasadzimy drzewa A tu dzień przed nim droga daleka
I horyzont tam już spotka go noc Wśród rąk i papierowych dotyków Nadciąga wielka czarna burza z 4 stron A my idźmy do źródła samej rzeki Póki jeszcze istnieje nasz cel Nie pozwólmy by zamknięto nam powieki Nie potrzeba nam wiele nie damy się zwieść Tam gdzie już nic nie ma Zapuścimy korzenie I znów Zasadzimy drzewa