[Refren]
Chcę czegoś więcej, ty nie możesz dać mi tego
Bo to akurat muszę zdobyć sam
Chcę czegoś więcej, to nie wróży nic dobrego
Ale to jedyne o co teraz gram
Chcę czegoś więcej niż nakarmić swoje ego i
Mam do tego całkiem niezły plan
Chcę czegoś więcej i to nic materialnego
Bardziej bym powiedział, że chodzi o stan
[Zwrotka 1: PeeRZet]
Nie po to by żyć obficie, nie o odbicie od dna chodzi
Nie o szmal na beacie, ale o to by cie na beacie uszkodzić
Gdy nie gadasz o kwicie, nie możesz mi zagrozić
Ty mały Hobbicie, żal mi cię, że się tak wozisz
Te ich cycki i tyłki są przede wszystkim dla zmyłki
Jak ich zyski, a z tyrki wyciągam całe walizki
A synki myślą że zrobią [?] z bólem tym i gównem z półek
To już nudne tak w ogóle i przy tym w kurwę ponure
Po coś więcej tu wchodzę na pętlę, nie tylko dla wynagrodzeń, to pewne
Niejeden pozer po drodze ma mękę, gdy tu z obozem biegnie po pengę
Nie chcę jachtów, bratku. Chcę by rap tu miał więcej kompaktów
Dobrych, tylko mi nie matkuj, jak nie kumasz faktów
Takiś mądry. Dla nich to szok, takich jak my jeszcze nie było
Będzie trzeba, wezmę czołg, pakty rozpieprzę siłą
Cofnę was do podziemia, na drodze stanie mur
Nadszedł czas rozliczenia, nadchodzę by przynieść ból
[Zwrotka 2: Bazi]
Ja chcę czegoś więcej, i [?] wiem że tak będzie
Lecz już zaczyna wkurwiać czekanie, aż ten dzień nadejdzie
Sprawdź, jak grammm, słuchaj, bo mówię wyraźnie
Gdy rymy kładę na taśmie, jadę tak właśnie, radę mam właśnie
Daj nam majk, lub zgiń w walce
Biorę sprawę w swoje ręce bo ty maczałeś w tym palce
I wcale nie mówię tutaj o twojej lalce, tylko żeś
[?] już widzę łeb twój w betoniarce
Patrz jak wiruje świat, już ci się kręci w głowie
Ja nie świruję, brat, muszę coś skręcić sobie
Bowiem mam asa w rękawie, w tym gównie poker z ołówkiem
Co do techniki to głównie triki jak Joker, ble!
Więc dawaj flotę, hajs jak jadę z bitem
To moje Slaughterhouse, jestem rzeźnikiem
Przez te propsy poziom twego nagrania podupadł
Teraz wozisz się jak Mojżesz, koniec lizania po dupach
[Refren]
[Zwrotka 3: Oxon]
Mam większe wymagania, dziś mam zamiar dostarczania czegoś
Co od dawna miałem w planach, wciąż się starając i biegnąc
Do tego miejsca, w którym jestem obecnie, czuję się świetnie a
To jeszcze nic. Niektórzy jak leszcza mnie nie obetną nie zna mnie
Jeszcze niejeden widz. To niepodobne, by miało tak zostać, bo Czuję za duży ścisk. Każdy ma rycie, by miażdźyć na bicie tak, aby W korycie zanurzyć pysk. Z natury zysk jest motywujący, więc Barany biegną za pengą w teren. A my jedynie staramy się grać tak, Aby to jebło za wszelką cenę! Co, co z tego, że nie jest tak łatwo? Nasze tempo nie jest zagadką. Przy składaniu nas bierze na Hardcore, jedziemy wartko, wierzę, że warto. Słuchaj, co się dzieje Za gadką [?]. Co, co, kurwa? Trochę inaczej? Trochę za rzadko Patrzysz na formę, pierdolę te twoje cykacze. Cyk, cyk - znikasz, ja Idę drogą, którą sobie wyznaczę. Motywuję się nieco inaczej niż: "Kurwa, może se zrobię dziś traczek". Gdy reszta rap żołnierzy wali W mur za żaden żołd, ja jestem tu by wpaść w ten mur, rozwalić go Jak Juggernaut
[Zwrotka 4: Kojot]
Jest każda łajza w szoku, głośno to graj na bloku
PeeRZet, Bazi, Oxon, TMKBeatz - line-up roku
Dużo łajna wokół, na mnie się nie gniewaj ziom
Jestem Kojot, i przyszedłem tutaj by rozjebać to
Te gwiazdy na feacie, a kurwy stłamszę na płycie
Szacunek zgarnę na streecie, bo znowu zmiażdżę na bicie
Gdy widzę własne odbicie i potem patrzę na szczycie
To kurwa straszne mam rycie, bo chce być zawsze na szczycie
Ambicja - córka którą, dokarmiam tu non-stop gniewem
Wątpliwość to kurwa, którą zabijam pewnością siebie
Mam dzielić z nimi scenę, to się wszystko zmieni dziś
Każdy z nich jest zerem, więc nie dasz z nimi dzielić nic
Kiedy to gramy na sali wybucha dynamit to pchamy na beat
Wyluzowani do granic wy chcecie być nami bo kurwa to gramy jak nikt
Stopie oddani do granic nie tylko słowami, bo kopie jak bania ten styl
Nienominowani do Grammy lecz nominowani do zdominowania tej gry [Tekst - Rap Genius Polska]